Favore.plBaza wiedzyRozrywka, imprezy i sztukaPozostałe

Artykuł: Ruda na myszach czyli jak Polacy przekonali się do whisky

Dodaj zlecenie

Ruda na myszach czyli jak Polacy przekonali się do whisky

Ruda na myszach  czyli jak Polacy przekonali się do whisky
Autor: DarthLemon   |   31 gru 2014, 8:47   |   Dział: Artykuły
Kategoria: Pozostałe

Nie od razu Rzym zbudowano stare powiedzenie idealnie oddaje długi i mozolny proces, podczas którego Polacy i whisky najpierw poznali się bliżej a potem polubili.

O tym, kiedy po raz pierwszy nastąpiło spotkanie Polaka z tym specyficznie anglosaskim trunkiem ciężko jest cokolwiek powiedzieć – z pewnością jednak nie przegapiliśmy jej wejścia na stoły elity w chwili, w której zaraza wytrzebiła surowiec do produkcji brandy.

Na masową skalę zaczęliśmy jednak zapoznawać się z http://whisky.plwhisky dopiero w XX wieku – w wyniku zawirowań związanych z II wojną światową duża ilość naszych żołnierzy i marynarzy trafiła na Wyspy Brytyjskie, z miejsca zapoznając się z miejscowymi napojami alkoholowymi.
Przyzwyczajonym do innych trunków młodym ludziom ciężko było z początku przyzwyczaić się do mocnego smaku złocistego napoju – prędzej lub później następował jednak moment, w którym znajdowali wspólny język.

Po wojnie duża część naszych żołnierzy pozostała na obczyźnie – a ci, którzy wrócili z różnych przyczyn porzucili whisky.
Kwestie natury politycznej oraz ekonomicznej sprawiły, że whisky była u nas wyłącznie ciekawostką, a najczęstszą okazją do kontaktu z nią stały się zachodnie filmy. Właściwa konsumpcja w naszym kraju była w zasadzie pomijalna – a jedyną okazją stały się w zasadzie rzadkie odwiedziny krewnych zza granicy lub (służbowe czy turystyczne) wyjazdy.
Świetnie obrazuje to scena z kultowego filmu Miś – w której, podczas opowieści o przeżyciach w Anglii słyszymy następujący dialog:
„- Tam piją taką rudą wódę na myszach pędzoną.
- To tam garują bardziej niż u nas?
- No masz. Bez porównania. Tyle wypijesz – i dwa dni nieprzytomny leżysz.”

W miarę upływu lat stała się napojem bohemy, wyrazem buntu przeciw szarości świata – nie ma chyba Polaka, który nie słyszałby słynnej piosenki „Whisky”. Szerszy dostęp do zachodnich filmów i publikacji powoli budował jej popularność.
Upadek socjalizmu nie spowodował automatycznego pokochania przez Polaków whisky – na naszych stołach wciąż królowała wódka, a sprowadzany (głównie z powodów snobistycznych) trunek był raczej niskiej jakości. Spore znaczenie ma również sytuacja ekonomiczna – whisky, nawet ta zaliczana do tanich, wciąż lokowana była w segmencie premium.

Musiało minąć wiele czasu, by sytuacja zaczęła się zmieniać. Jak zwykle – nie można wskazać jednej przyczyny, dla której coraz częściej sięgamy po whisky – swoje bez wątpienia poprawa naszej sytuacji finansowej, intensywne nasycenie kultury masowej scenami z Zachodu, wszechobecne reklamy i zwykła moda – a także coraz większa dostępność whisky, którą możemy znaleźć nawet w dyskontach.

Oczywiście większość konsumpcji whisky wciąż należy do produktu masowego, bardzo często mieszanego z różnymi dodatkami – ale powoli rośnie grupa ludzi, którzy doceniają smak i aromat tego trunku, rozbudowując segment premium. Warto również – choć w chwili obecnej stanowi to raczej ciekawostkę – wskazać na rosnące znaczenie, jakie rzadkie odmiany alkoholi mają dla inwestorów – póki co zyski z takich zakupów są bardziej niż satysfakcjonujące.

Mimo desperacji, jaka pobrzmiewa w radiowych piosenkach nie ma raczej szans na to, żeby whisky wyrugowała tradycyjnie polską wódkę – ale cieszy to, że coraz częściej wychodzimy poza utarte schematy, nie bojąc się zmian i poznawania nowych smaków oraz aromatów.

KOMENTARZE
  • brak komentarzy