Choć mieszkania w Polsce należą do najtańszych w Europie, wciąż wielu z nas nie może pozwolić sobie na posiadanie własnego m3. Wysokooprocentowane i wieloletnie kredyty oraz brak mieszkań sprawiają, że tylko nielicznych stać na ten luksus. Jak kształtują się ceny za m2 w największych polskich miastach?
Polska na tle Europy
Mieszkania w Polsce wciąż należą do najtańszych w Europie. Średnia cena za m2 dla całego kraju wyniosła w 2013 roku nieco ponad 1000 euro. Taniej jest jedynie na Węgrzech i w Portugalii. Niestety, ceny nie są proporcjonalne w stosunku do średnich zarobków Polaków. Aby kupić nowe mieszkanie, musielibyśmy na ten cel odkładać całość pensji przez ponad 7 lat. Dla porównania Duńczycy własne lokum kupiliby już po 25 miesiącach. Nic zatem dziwnego, że własne mieszkanie to nieosiągalne marzenie dla wielu z nas. Jeśli jednak stać nas na kupno mieszkania, musimy liczyć się z dużymi kosztami – bez względu na to, czy marzą nam się http://ilumino.com.pl/apartamenty w Łodzi czy nieduże lokum w Krakowie. W dodatku mamy małe szanse na większy upust od ceny nowego mieszkania – zaledwie 7%. Na tle Hiszpanów, którzy mogą liczyć nawet na 30% rabaty, wypadamy więc bardzo niekorzystnie.
Podwyżki cen mieszkań
Nowe dane dotyczące cen mieszkań na rynku wtórym w Polsce nie napawają optymizmem. W porównaniu z poprzednim rokiem, największe podwyżki odnotowano w Krakowie, Wrocławiu i Poznaniu. W Krakowie za mieszkanie z drugiej ręki zapłacimy o niemal 10% więcej, niż w 2013 roku (ponad 6 tys. zł za m2). We Wrocławiu i Poznaniu zapłacimy odpowiednio 5 tys. 321 zł (drożej o ponad 7%) i 5 tys. 60 zł (drożej o niemal 6%). Są jednak i dobre wieści. Tańsze mieszkania znajdziemy w Gdańsku (ponad 9%) oraz w Gdyni (0,5%). W obu miastach za m2 zapłacimy niecałe 5 tys. zł. Choć większość z nas kupuje mieszkania dwu- lub trzypokojowe, zauważalne staje się większe zainteresowanie dużymi lokalami w prestiżowych lokalizacjach oraz w cenach znacznie przekraczających średnią rynkową.
Decydując się na kupno mieszkania, warto pamiętać o wcześniejszym oszczędzaniu. Banki są bowiem coraz mniej skłonne do udzielania kredytów na 100% wartości nieruchomości. Co więcej, tylko nieliczne udzielają kredytów na 95%. Wkład własny jest zatem niezbędny – od przyszłego roku ma wynosić już 10%.
fot.freedigitalphotos.net