Śląsk walczy o miano Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Warto przyjrzeć się co skłoniło hanysów by właśnie takim, nie pasującym do kopalnianych szybów hasłem, sięgnąć po laur zwycięscy.
Świat jest jak ogród, pełen nieskończonej różnorodności.
— Mian Mian ”Cukiereczki”
Dla człowieka od zarania dziejów każda roślina, każde drzewo czy rzeka były uosobieniem mocy stworzenia, kosmicznej energii lub siedzibą bogów. Ludzie, przez całe późniejsze wieki, starali się podporządkować sobie naturę. Odcinali się przed nią budując wysokie mury swoich osad i miast. Jednak, jeśli wierzyć Janowi Jakubowi Rousseau, człowiek jest dobry i szczęśliwy tylko gdy żyje w stanie natury. Nie potrafiąc się bez tej natury obyć, zaczął tworzyć obszary przyrody uporządkowanej, czyli parki i ogrody. W literaturze i sztuce motyw ogrodu traktuje się symbolicznie. Jest olśniewającym i tajemniczym zjawiskiem na pograniczu sztuki, religijnej medytacji, poezji i codziennych doświadczeń. Według Słownika Symboli Władysława Kopalińskiego ogród może oznaczać między innymi: raj, szczęście, zbawienie, czystość, dom, schronienie, odpoczynek, świeżość, harmonię czy refleksję. Nic dziwnego, że miejsce to stało się przedmiotem wielu dzieł szeroko rozumianej kultury, wprowadzając istotne problemy aksjologiczne, poznawcze i estetyczne.
Współcześnie, w dobie miejskiej ekspansji i zawrotnego tępa życia, park także jest miejscem pozwalającym zapomnieć człowiekowi o trudach codzienności. Jonasz Kofta w swej piosence pt. „Pamiętajcie o ogrodach” kontrastuje opis ogrodu z betonową rzeczywistością XX wieku. Tłumaczy, że nic nie zastąpi przyrody, która daje piękno, ukojenie, skłania do refleksji. Ogród jest ucieczką przed cywilizacją, powrotem do natury, człowieczeństwa. Gdy jednak się postarać, może stać się czymś o wiele większym niż tylko miejscem odpoczynku. Można bowiem sprawić, by życie przeniosło się z dusznych sal i murów do bardziej „zielonej” przestrzeni. Największe miasto Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego ubiega się właśnie o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016 roku. Kampania skupiona jest wokół hasła: "Katowice, miasto ogrodów". Był to genialny zabieg. Mimo, ze hasło dziwi mieszkańców innych części kraju w GOPie zostało przyjęte entuzjastycznie. Do akcji promocyjnej włączyło się wiele instytucji i firm a ludzie prywatni z niemałą dumą przypinają sobie kolorowe serce- logo katowickiego ESK. Cała akcja ma być też znakiem przyszłości nawiązującym również do książki Małgorzaty Szejnert „Czarny ogród” — „idealnego miasta ogrodu, zdrowego, przyjemnego, dobrze usposabiającego do pracy do życia i pracy”. Szejnert opisuje historię katowickiego Giszowca zaprojektowanego przez kuzynów Emila i Georga Zillmannów w oparciu o XIX-wieczną wizję miasta ogrodu Ebenezera Howarda. Giszowiec był nie tylko propozycją architektoniczną, ale też nową formą życia. W czasach szybkiego rozwoju przemysłu była to propozycja powrotu do raju, jakim są ogrody. Dziś też ogrody mają ogromne znaczenie dla miasta. Wbrew obiegowej opinii, która kojarzy Śląsk jedynie z kopalniami, hutami i brudem, na tym terenie jest więcej zieleni niż w innych regionach przemysłowych. Nie chodzi w nich tylko o zieleń, ale również o kontakt ze sztuką, poprzemysłowym dziedzictwem. Naturalnym ogrodem stał się Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku, który musi odpowiedzieć na współczesne oczekiwania mieszkańców.
Jest tylko jeden taki park, Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku w Chorzowie stanowi enklawę zieleni wśród wielkiej aglomeracji przemysłowej i przez mieszkańców Śląska jest określany jako jego "zielone płuca". To miejsce spotkań, spacerów i relaksu tysięcy mieszkańców regionu. Dzięki zainteresowaniu oraz przejściem Katowic do drugiego etapu europejskiego konkursu stał się znowu oczkiem w głowie władz. Sam park ma fascynująca historię i jest powodem, dla którego hasło „Katowice, miasto ogrodów” nie zdziwiło żadnego hanysa. Powstał z inicjatyw wojewody katowickiego, generała Jerzego Ziętka, decyzją z 20 grudnia 1952 roku Wojewódzkiej Rady Narodowej w Katowicach. Pod budowę parku przeznaczono 650 hektarów gruntów położonych w centrum aglomeracji śląskiej w granicach trzech miast: Katowic, Chorzowa oraz Siemianowic Śląskich. W latach 50. na tym terenie były hałdy odpadów górniczych, wysypiska i biedaszyby (75 procent obszaru), a resztę zajmowały łąki i pola. Na horyzoncie straszyły kominy fabryk i hutnicze piece. Dla przykładu tylko w Chorzowie Starym na kilometr kwadratowy spadało rocznie ponad 800 ton pyłu.
Niemożliwe na pierwszy rzut oka zadanie zaadaptowania tego zdegradowanego ekologicznie obszaru powierzono zespołowi architektów po kierunkiem profesora Władysława Niemirskiego. Zgodnie z ideą projektantów Park podzielony został wzdłuż osi wschód — zachód na dwie strefy: silnego zainwestowania i "dzikiej przyrody". Pierwsza strefa obejmuje dziś takie obiekty, jak Wesołe Miasteczko, tereny wystawowe, Stadion Śląski czy Górnośląski Park Etnograficzny. Druga odsłonięta jest od głównych tras komunikacyjnych i hałasu, zapewnia możliwość cichego wypoczynku. W niej również umieszczono Planetarium, Kąpielisko "Fala", Śląską Galerię Rzeźby Plenerowej oraz Ogród Zoologiczny. "Podziwiając piękne róże, przyglądając się zwierzętom w zoo, mamy okazję spojrzeć również w gwiazdy" - pisał gen. Jerzy Ziętek 40 lat temu w tekście prezentującym Park u progu lat 70.
Niezwykła jest już sama historia budowy Parku. Aby go stworzyć, powołany został społeczny komitet budowy, który wraz z mieszkańcami Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego własnoręcznie przemieścił ok. 3,5 mln m sześc. ziemi i dowiózł ponad 0,5 mln mm sześc. ziemi rodnej oraz torfu. Wykorzystując naturalne zróżnicowanie terenu, w miejscach najbardziej obniżonych, powstał system połączonych ze sobą zbiorników wodnych, które spełniają różnorakie funkcje. Są miejscem odpoczynki i rekreacji, na przykład staw przy "Przystani" oraz Kanał Regatowy, a jednocześnie regulują gospodarkę wodną na terenie całego Parku, co jest niezwykle ważne ze względów ekologicznych. Do budowy zaangażowało się większość mieszkańców Śląska. To było prawdziwe pospolite ruszenie. Wielu z nich po szychcie brało własne łopaty i szło niwelować teren, sadzić drzewa. Społecznie pracowały tu zakłady, wojsko i szkoły. Dzięki temu Park zajmuje szczególne miejsce w sercach Ślązaków, ponieważ prawie każdy z nich przychodzi tu oglądać posadzone przez siebie drzewko. Jedno z nich jest szczególnie pielęgnowane. To dorodna już dzisiaj „lipa przyjaźni”, zasadzona jesienią 1963 roku przez dwoje radzieckich kosmonautów- Walentinę Tiereszkową i Walerija Bykowskiego. Tiereszkowa była pierwszą kobietą, która dokonała lotu kosmicznego po orbicie wokółziemskiej w czerwcu 1963 roku.
Równolegle z pracami terenowymi rozpoczęto budowę obiektów sportowych, gastronomicznych, rozrywkowych a także małej architektury. W 1968 roku wybudowano w centrum Parku Halę Wystawową, która umożliwiła bogatszą działalność wystawiennicza. Oprócz cyklicznych Wystaw Kwiatów, prezentowano tu wyroby Polskiego Lnu, wiklinę, szkło, osiągnięcia polskiej akwarystyki, pszczelarstwa i filatelistyki.
Nie sposób dzisiaj racjonalnie wytłumaczyć, czym ówczesny wojewoda katowicki ujął tysiące mieszkańców Śląska i Zagłębia. Dziś żaden samorządowiec nie porwałby ludzi do tak bezinteresownej pracy ku swojej radości, ku chwale władzy i przyszłych pokoleń. Nie ma tak charyzmatycznych gospodarzy. Faktem jest, że wojewodzie Ziętkowi zawsze towarzyszyła słynna kryka, którą potrafił groźnie zamachnąć się na opornych, ale też zwykli budowniczowie Parku wspominają go ciągle z ogromną atencją. Wiele przemysłowych miast nie ma ściśle wyznaczonego rynku Brak takiego miejsca szczególnie silnie odczuwają mieszkańcy Katowic. Pozbawieni swojej "agory" nie potrafili w przeszłości dostatecznie angażować się w życie poza zakładami pracy. Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku to zmienił. Centrum towarzyskiego życia katowiczan, a z czasem również mieszkańców okolicznych gmin, przeniosło się właśnie do Parku. Tu zawsze coś się działo, tutaj mogli spotkać znajomych. Wypada wręcz udać się w sobotnie popołudnie na Koncert Plenerowy, spacer bulwarem czy przejażdżkę konną. W restauracjach i knajpkach spotykają się znajomi w każdym wieku, a zakochani przysiadują na ławkach w Rosarium, notabene zamieszczonym w 1999 roku na liście 35 najpiękniejszych ogrodów różanych świata. Dzieci tymczasem bawią się w Ośrodku Harcerskim lub uczestniczą w zajęciach i warsztatach w Skansenie. Ponieważ Park kładzie spory nacisk na edukację regionalną, wszędzie można poczuć swojski, śląski klimat. Przejawia się to nie tylko w częstych koncertach plenerowych zespołów folklorystycznych czy orkiestr dętych, tak charakterystycznych dla kultury codziennej Śląska, ale także w serwowanych w restauracjach potrawach.
Miastom GOPu brakuje jeszcze trochę do miana szeroko rozumianego „miasta studenckiego”. Nie jest niestety mocno rozwinięte życie nocne na ulicach. Knajpki oczywiście są, ale w porównaniu z Krakowem czy Wrocławiem alejki w około Dworca Głównego czy głównych ulic handlowych wieczorami odwiedzane są przez nielicznych gości. Nie można tego jednak powiedzieć o bulwarze gastronomiczno- rozrywkowym w Parku. Dzięki restauracjom, podświetlanym całą dobę uliczkom i fontannom życie w Parku zamiera bardzo późno. Wieczorne koncerty czy przedstawienia np. Letnich Przeglądów Teatralnych zaczynają się wręcz dopiero w nocy. Jest to kolejny przykład przesunięcia ośrodka życia społecznego z obiektywnego centrum miasta w stronę „zielonych płuc”.