W corocznej gorączce, jaką tworzy zbliżający się sezon świąteczny, zawsze mamy mnóstwo spraw na głowie. I mimo że obiecujemy sobie, że za rok na pewno zabiorę się za to wcześniej, zazwyczaj nic z tego nie wychodzi i zostawiamy wszystko na ostatnią chwilę. Dotyczy to zwłaszcza prezentów dla najbliższych, na których przygotowanie poświęcamy zdecydowanie bardzo dużo czasu. Kilka dni do świąt, a my zamiast na spokojnie zająć się domowymi porządkami i pichceniem, wybieramy się na rajd po galeriach w poszukiwaniu upominków.
Nauczeni corocznym doświadczeniem, już na kilka dni przed wyruszeniem „na łowy” snujemy plany zakupowe, a więc stajemy przed nieuniknionym zagadnieniem: „co jej/jemu kupić?” Rok za rokiem, swięta za świętami, a oryginalne pomysły powoli się wyczerpują. Jasną rzeczą jest, że myśląc o najbliższych, chcemy podarować im coś nietypowego, ładnego, ciekawego, co ich ucieszy i jednocześnie się przyda. Prawdą jest również, że wymyślić taką rzecz jest niesamowicie trudno, a jeszcze ciężej trafić na nią w sklepach.
W tym momencie często wspomagamy się Internetem. Gdzie szukamy inspiracji? Na forach, różnego rodzaju artykułach, poradach, stronkach tematycznych. W okresie przedświątecznym najczęściej zadawanym pytaniem w wyszukiwarkach internetowych jest po prostu „pomysł na oryginalny prezent”. Jednak czy po tylu poszukiwaniach, staraniach, główkowaniach nasze podarunki rzeczywiście są tak świetne, oryginalne i wyszukane? Otóż, nie. Najczęściej nasze marzenia o stworzeniu najbardziej niesamowitego prezentu spalają na panewce i kupujemy... no właśnie: to, co zawsze.
Najbardziej typowymi prezentami świątecznymi są rzeczy, które prawdopodobnie dostał w swoim życiu każdy z nas. Dzielą się na dwie kategorie: „przydające się” i tzw. „kurzołapacze”. Co więc zazwyczaj dostajemy? Setną parę skarpet, pięćdziesiątą parę rękawiczek i dwudziesty sweter. Oczywiście jedne przewyższają drugie w swojej nietypowości i oryginalności. Czasami trochę cukierków, czekoladowy mikołaj i nie bez powodu kojarzące nam się ze świętami mandarynki. Duża rzesza „Mikołajów” stawia również na klasykę – pieniądze. Mimo, że standard, to chyba jednak najbardziej się przydaje, bo rzeczywiście możemy sobie uzbierać pewną sumkę i kupić to, na co mamy ochotę, a nie udawać że cieszymy się z kapci z doszytymi uszami.
Drugą grupę reprezentują typowe figurki, szkatułki, ozdobne świeczki, pluszaki, które w zasadzie stawiamy na półkę i nic z nimi nie robimy, oprócz przesuwania ich za każdym razem kiedy sprzątamy meble. Niesamowicie denerwujące, ale słodkie. Bardzo ciężko jest bowiem kupić coś osobie, której prywatnych preferencji nie jesteśmy w stanie zidentyfikować, a jednocześnie chcemy podarować drobny upominek. Niech to wobec tego będzie coś, co ucieszy chyba każdego – ulubione czekoladki albo świątecznie ozdobione serce z piernika wywołają uśmiech na twarzy i dadzą odrobinkę osłody na resztę dnia, a zaoszczędzą niepotrzebnego zażenowania obu stron nietrafionym prezentem.