Nie od razu Rzym zbudowano stare powiedzenie idealnie oddaje długi i mozolny proces, podczas którego Polacy i whisky najpierw poznali się bliżej a potem polubili.
O tym, kiedy po raz pierwszy nastąpiło spotkanie Polaka z tym specyficznie anglosaskim trunkiem ciężko jest cokolwiek powiedzieć – z pewnością jednak nie przegapiliśmy jej wejścia na stoły elity w chwili, w której zaraza wytrzebiła surowiec do produkcji brandy.
Na masową skalę zaczęliśmy jednak zapoznawać się z http://whisky.plwhisky dopiero w XX wieku – w wyniku zawirowań związanych z II wojną światową duża ilość naszych żołnierzy i marynarzy trafiła na Wyspy Brytyjskie, z miejsca zapoznając się z miejscowymi napojami alkoholowymi.
Przyzwyczajonym do innych trunków młodym ludziom ciężko było z początku przyzwyczaić się do mocnego smaku złocistego napoju – prędzej lub później następował jednak moment, w którym znajdowali wspólny język.
Po wojnie duża część naszych żołnierzy pozostała na obczyźnie – a ci, którzy wrócili z różnych przyczyn porzucili whisky.
Kwestie natury politycznej oraz ekonomicznej sprawiły, że whisky była u nas wyłącznie ciekawostką, a najczęstszą okazją do kontaktu z nią stały się zachodnie filmy. Właściwa konsumpcja w naszym kraju była w zasadzie pomijalna – a jedyną okazją stały się w zasadzie rzadkie odwiedziny krewnych zza granicy lub (służbowe czy turystyczne) wyjazdy.
Świetnie obrazuje to scena z kultowego filmu Miś – w której, podczas opowieści o przeżyciach w Anglii słyszymy następujący dialog:
„- Tam piją taką rudą wódę na myszach pędzoną.
- To tam garują bardziej niż u nas?
- No masz. Bez porównania. Tyle wypijesz – i dwa dni nieprzytomny leżysz.”
W miarę upływu lat stała się napojem bohemy, wyrazem buntu przeciw szarości świata – nie ma chyba Polaka, który nie słyszałby słynnej piosenki „Whisky”. Szerszy dostęp do zachodnich filmów i publikacji powoli budował jej popularność.
Upadek socjalizmu nie spowodował automatycznego pokochania przez Polaków whisky – na naszych stołach wciąż królowała wódka, a sprowadzany (głównie z powodów snobistycznych) trunek był raczej niskiej jakości. Spore znaczenie ma również sytuacja ekonomiczna – whisky, nawet ta zaliczana do tanich, wciąż lokowana była w segmencie premium.
Musiało minąć wiele czasu, by sytuacja zaczęła się zmieniać. Jak zwykle – nie można wskazać jednej przyczyny, dla której coraz częściej sięgamy po whisky – swoje bez wątpienia poprawa naszej sytuacji finansowej, intensywne nasycenie kultury masowej scenami z Zachodu, wszechobecne reklamy i zwykła moda – a także coraz większa dostępność whisky, którą możemy znaleźć nawet w dyskontach.
Oczywiście większość konsumpcji whisky wciąż należy do produktu masowego, bardzo często mieszanego z różnymi dodatkami – ale powoli rośnie grupa ludzi, którzy doceniają smak i aromat tego trunku, rozbudowując segment premium. Warto również – choć w chwili obecnej stanowi to raczej ciekawostkę – wskazać na rosnące znaczenie, jakie rzadkie odmiany alkoholi mają dla inwestorów – póki co zyski z takich zakupów są bardziej niż satysfakcjonujące.
Mimo desperacji, jaka pobrzmiewa w radiowych piosenkach nie ma raczej szans na to, żeby whisky wyrugowała tradycyjnie polską wódkę – ale cieszy to, że coraz częściej wychodzimy poza utarte schematy, nie bojąc się zmian i poznawania nowych smaków oraz aromatów.