Pajączki, czyli rozszerzone naczynia krwionośne, tworzą na skórze czerwone lub fioletowe siateczki. Pojawiają się najczęściej na twarzy, szyi, dekolcie i nogach. Jeśli się ich pozbywać, to właśnie jesienią. Warto to zrobić bezzwłocznie, w przeciwnym razie pajączków będzie przybywać.
Nie czekajmy, aż zmiany naczyniowe na twarzy czy dekolcie zaostrzą się. Rozszerzone naczynka krwionośne należy zamykać na bieżąco przeprowadzając terapię raz w sezonie, a w przypadku dużej skłonności do pajączków nawet dwa razy. Gdy rozszerzonych naczynek jest niewiele, zamyka się je łatwiej, a zabieg nie jest tak kosztowny.
Bagatelizowany, powiększający się z roku na rok rumień może się nawet zamienić w trądzik różowaty, groźne schorzenie, którego leczenie jest długie i skomplikowane.
Niestety przy tendencji do rumienia jeden zabieg nie rozprawi się raz na zawsze z problemem skórnych pajączków.
Zwłaszcza że czynników takich jak stres czy pogoda nie zawsze jesteśmy w stanie unikać. Najlepsze efekty daje regularne wykonywanie kuracji naczyniowych, tak jak regularnie usuwamy kamień nazębny. Wtedy zmiany nie będą miały szans się rozwijać.
Doskonale efekty u osób ze skórą naczyniową daje przeprowadzanie zabiegów naczyniowych jesienią, ponieważ 2-3 tygodnie po ich wykonaniu należy unikać intensywnej pracy naczyń włosowatych (rozszerzają się one m.in. pod wpływem słońca, wysokich temperatur, ale także na mrozie). Odpowiednią metodę zawsze wybiera kosmetolog, analizując skalę i rodzaj uszkodzeń naczynek. A do wyboru mamy: jonoforezę, IPL, peelingi, elektrokoagulację, lasery.