Zdolność kredytowa, czyli magiczne słowo spędzające sen z powiek wszystkim marzącym o własnych 4 kątach. Mało kogo stać bowiem na taki zakup bez korzystania z kredytu mieszkaniowego. A żeby taki otrzymać należy wykazać się odpowiednią zdolnością kredytową. Jakby sam kredyt i perspektywa jego spłacania przez kolejne 30 lat nie był wystarczającym problemem, trzeba jeszcze udowodnić bankowi, że jesteśmy godni zaufania i stać nas na takie zobowiązanie.
Podczas oceniania wniosku kredytowego pod uwagę brane są zarówno dochody jak i wszelkie inne zobowiązania potencjalnego kredytobiorcy, które mogą mieć wpływ na jego sytuację finansową. Starając się o kredyt mieszkaniowy należy zwrócić uwagę przede wszystkim na swoje zobowiązania zwłaszcza te krótkoterminowe. Dodatkowym obciążeniem będzie więc rata każdego posiadanego przez nas kredytu. Warto zatem przed zaciągnięciem kredytu hipotecznego postarać się wcześniej spłacić pozostałe pożyczki. Co prawda większość banków stosuje zasadę, że jeśli do spłacenia pozostały nam mniej niż 3 raty kredytu to nie jest on uznawany za dodatkowe obciążenie, ale w przypadku kiedy tych rat jest więcej najkorzystniej byłoby je spłacić po prostu wcześniej.
Do dodatkowych obciążeń wliczane są także karty kredytowe i linie odnawialne przyznawane w rachunkach osobistych. Część banków realnie ocenia wykorzystywanie przez nas tych produktów doliczając określony procent od rzeczywistego zadłużenia (3-6%) do szacowanej zdolności kredytowej. Niestety pozostałe traktują całe przyznane limity jako potencjalne zadłużenie. W związku z tym samo posiadanie karty kredytowej zwłaszcza takiej z dużym limitem, nawet jeśli z niej nie korzystamy obniża nasza zdolność kredytową. W takiej sytuacji najlepszym rozwiązaniem będzie likwidacja limitów w ROR i zamknięcie kart kredytowych.
Jeśli nie jesteśmy jednak w stanie samodzielnie uregulować tych zobowiązań przez zaciągnięciem kredytu mieszkaniowego, korzystnym rozwiązaniem będzie połączenie go z kredytem konsolidacyjnym przeznaczonym na spłatę innych pożyczek czy kart kredytowych. Dzięki wydłużonemu okresowi kredytowania, obniżonemu oprocentowaniu miesięczne raty również się obniżą co zwiększy naszą zdolność kredytową a tym samym szanse na uzyskanie środków na zakup mieszkania.
Zdecydowani trudniej jest zwiększyć zdolność kredytowa poprzez zwiększenie dochodu. Chociaż rozwiązanie to pierwsze przychodzi nam do głowy w takiej sytuacji, wcale nie jest takie oczywiste. I to wcale nie dlatego, że wynegocjowanie sporej podwyżki graniczy wręcz z cudem w dobie ogólnoświatowego kryzysu finansowego. Banki nie biorą bowiem pod uwagę jednorazowych premii czy nagród. Dorabianie na umowę zlecenie czy umowę o dzieło, nawet jeśli przynosi spore zyski również nie zwiększa naszej zdolności kredytowej.
Najszybszą metoda na zwiększenie zdolności kredytowej jest zatem dołączenie do niego dodatkowego współkredytobiorcy. Trzeba jednak pamiętać, że poza jego dochodami, które mogą poprawić naszą sytuację w oczach banku, brane pod uwagę będą także wszystkie jego inne zobowiązania. W większości przypadków osoba taka nie musi być właścicielem mieszkania. Jest to o tyle korzystne, że kiedy nasze dochody pozwolą na samodzielną spłatę kredytu możemy odłączyć ją od kredytu.
Należy jednak pamiętać, że najlepszą oceną naszej zdolności kredytowej jest nasz zdrowy rozsądek. Nawet jeśli z punktu widzenia banku nie ma przeszkód do zaciągnięcia kredytu warto zastanowić się czy rzeczywiście będziemy w stanie go spłacić. Zwłaszcza jeśli w celu podniesienia naszych szans w tej kwestii dołączyliśmy do kredytu współkredytobiorcę.