Jest to jazda po wodzie na desce z przymocowanym do niej latawcem. Chociaż sport ten ma wiele wspólnego z windsurfingiem – w końcu to surfing – technicznie bardziej przypomina snowboard, ponieważ prowadzi deskę po krawędzi, a nie po płaskim terenie. Idealną wodą do kitesurfingu jest woda, która spełnia następujące warunki: duża, otwarta przestrzeń na lądzie do startu i lądowania, brak wysokich przeszkód wzdłuż brzegu, płytka woda, piaszczyste dno i stały wiatr od 15 do 25 węzłów.
Kitesurfing rozwija się w Polsce bardzo dynamicznie. Mamy miejsce nad morzem, które jest niemal idealnym miejscem do nauki tego sportu, jednym z najlepszych w Europie. Ogromna i płytka zatoka Parker Bay i półwysep Hull byłyby rajem dla kitesurfingu na świecie, gdyby nie pogoda. Więc nasi kitesurferzy również podróżują po świecie. Polskie szkoły są na prawie każdym kontynencie: w Egipcie, Brazylii i Wietnamie.
Cały sprzęt, czyli deski, latawce, drążki, trapez, pompy i pasy kosztują ok. 6000 zł. Rodzaj sprzętu dobiera się do techniki pływaka, wagi i osobistych preferencji: lubi skakać, pływać na falach itp. Rozmiar deski i latawca jest dopasowywany na miejscu do warunków wodnych i wiatrowych. Ta wiedza przychodzi wraz z praktyką, więc najlepiej najpierw zaufać komuś bardziej doświadczonemu. Można również znaleźć używane latawce i batony, zwłaszcza po wyprzedaży letnich szkółek. Ceny różnią się w zależności od stanu i roku.
Sprzęt do kitesurfingu zależy od warunków pogodowych. Latem na Bałtyku najczęściej używa się pianki, prawdziwi miłośnicy surfowania w niskich temperaturach, poza sezonem, używają tzw. pianek półsuchych z kołnierzami, rękawami i uszczelkami na nogawkach, które minimalizują dopływ wody do wnętrza. Mają też specjalne neoprenowe buty, rękawiczki i bandany.