Pragniemy opowiedzieć Państwu historie psiaka, który przeżył ból, stracił złudzenia, przeżył wczoraj i przeżył swoją własną śmierć. Nie zasłużył na nią. Jest młody, jest bezbronny, jest łatwowierny. Uwierzył, że człowiek z którym spędził kilka miesięcy swojego dzieciństwa nie wykona na nim wyroku śmierci. Jakże to złudna nadzieja i bezwarunkowa wiara, że ręka która do tej pory karmiła, głaskała, przytulała może się okazać ręką egzekutora śmierci.
Pewnej zimowej, mroźnej nocy został wyrzucony z pędzącego auta. W jednej chwili zawalił mu się świat, przerażenie zagłuszył ból upadku. Został sam na obcej sobie ulicy. Potłuczony, obolały z sercem przepełnionym strachem i żałością. Próbował odnaleźć drogę do domu, którego już nie było. Próbował znaleźć swojego człowieka, który w jednej chwili stał się efemerydą- ulotnym zjawiskiem. Siedział w miejscu gdzie został wyrzucony i czekał, a w jego małej główce kołatała się tylko jedna myśl że na pewno zaraz po mnie wróci, pewnie tylko zapomniał że tu czekam, wróci , na pewno wróci,nie wiedział że w tym momencie jego pan wykonał na nim wyrok śmierci jeszcze za jego życia.
Karmelek bo o nim mowa to 7-8 miesięczny szczeniak o pięknym jasnobrązowym umaszczeniu. Długo koczował w miejscu, w którym został porzucony. Próbował sobie radzić w tym obcym dla niego świecie najlepiej jak takie psie dziecko potrafi. Wrogiem była nie tylko samotność, głód i mróz przed którym Karmelek ratował się zakopując się w akcie desperacji w śnieżne zaspy. Wrogiem byli też jego bracia, dla których był intruzem na ich terenie i którzy pozostawili wyraźne ślady swojego niezadowolenia na jego ciele w postaci ran po kłach wbitych w to osłabione z głodu, obolałe nie potrafiące się obronić przed ich atakami stworzenie. Czekając wiernie na swojego pana, nie dał zbliżyć się do siebie żadnemu innemu człowiekowi. Jednak głód i mróz zrobiły swoje. Ten słaniający się z głodu oraz umęczony chorobami będącymi konsekwencją spania na mrozie w śnieżnych zaspach maluch dał się w końcu zbliżyć do siebie człowiekowi, który chciał mu pomóc. Został zawieziony w ostatniej chwili do lecznicy gdzie stwierdzono u Karmelka szmery w oskrzelach, powiększenie węzłów chłonnych, zapalenie gardła, miał problemy z oddychaniem i pogryzioną łapkę. Wyleczony przebywa w domu u osoby, która dała mu tymczasowy dach nad głową, ale nie może zatrzymać go na stałe. Dzisiaj już wiemy, że Karmelek to typowo domowy psiak. Zachowuje czystość w domu, sygnalizuje kiedy potrzebuje wyjść. Uwielbia wylegiwanie się na kanapie, chociaż dywanikiem też nie pogardzi. Pcha się do łóżka, ale który psiak tego nie robi. Stara się być jak najbliżej człowieka jakby się bał, że może go po raz kolejny utracić. Wpatrzony w swojego opiekuna jak w Boga. Karmelek to miły, grzeczny, towarzyski psiak. Jak każdy maluch czeka na chwile zabawy i bezpośredniego kontaktu, ale na te chwile czeka bardzo grzecznie. To pies po prostu stworzony aby go kochać i dać to co w życiu najpiękniejsze, miłość człowieka w jej najpiękniejszym wydaniu.
Karmelek za sprawą swojego pana umarł, ale jednocześnie za sprawą ludzi o wielkich sercach rozpoczął nowe życie. Aby nadać sens życia temu nowo narodzonemu psu wystarczy jeden, jedyny człowiek który powie to magiczne zaklęcie - chodź ze mną, ja jestem twoim prawdziwym panem. Bardzo pragniemy aby jakiś człowiek czytający historię Karmelka wypowiedział to zaklęcie. Tym człowiekiem może być każdy, możesz być Nawet TY .
Mówią, że jeżeli uratowałeś chociaż jedno żywe stworzenie to warto było się urodzić.
Dzisiaj masz możliwość udowodnienia, że Twoje istnienie na tym świecie ma sens.
Kontakt w sprawie adopcji:
0502-032-760, Wyślij e-mail