Oferta mająca wypełnić lukę między tradycyjnym zespołem muzycznym i tradycyjnym DJ-em.
Posługując się profesjonalnie strunami głosowymi, jak i gitarowymi, wzbudzam spore zainteresowanie na imprezach, których oprawę muzyczną właśnie mnie zlecono. Powyższe zdanie zdecydowałem się umieścić po doświadczeniach ostatnich kilku lat, gdy na wielu imprezach, nie tylko w kraju, ale również za granicą, środki jakimi zaprezentowałem wrodzone i wyuczone umiejętności wokalne i gry na gitarze (na fortepianie mniej) wzbudzały podziw zarówno pań jak i panów (wokal) lub zdecydowanie tylko panów (gitara). Potrafię zagrać jak Santana i jak Clapton. Wzruszyć starszych rock-melomanów nastrojowym When a Blind Man Cries (Deep Purple) czy przenieść się z audytorium za ocean do Kansas czy Oklahomy przy rytmicznym country-rocku. Fanom Presleya przypomnę jego największe hity, a jeśli tego chcą, zrobię to odpowiednio ucharakteryzowany. New York New York, My Way, LOVE to tylko niektóre tytuły z szerokiego wahlarza amerykańskich standardów wykonawców innych niż Presley. A polski Elvis? Czyli Krzysztof K? Wiązanka jego przebojów nieraz przynosiła mi westchnienia pięknych pań i donośne WRÓĆ DO MNIE śpiewane ze mną przez wszystkich na parkiecie, gdy zmęczone rock'and'roll'em pary tuliły się w nastrojowym rytmie na 6/8.
Zapraszam na stronę onemanband.manifo.com
Teraz fakt, który być może jeszcze bardziej przekona Was do mojej oferty.
Zdarzyło mi się kilkakrotnie, że w niedzielę miałem telefon, żeby samemu zagrać poprawiny. Oczywiście, ojciec panny młodej był uprzedzony o zamianie. Pojechałem i gdy przyszło do kończenia imprezy, słyszałem takie (lub podobne) słowa: Wie Pan, nasz zespół wczoraj był bardzo dobry, ale... no wie Pan, szkoda, że Pana nie było...
Dodam, że podobne słowa padały za każdym razem, tylko niekoniecznie z ust ojca panny młodej.