Książka science - fiction Łukasza Grodzkiego

Książka science - fiction Łukasza Grodzkiego nr 16438

Produkt dostępny na obszarze: cała Polska

INFORMACJE
Cena
20
Stan
Nowy
Dostawa
Wysyłka do kupującego
Sprzedawca
twierdzagier ZweryfikowanyFavore.pl potwierdza prawdziwość danych kontaktowych tego wykonawcy
Wyślij wiadomość Wyświetl wizytówkę
Kontakt
grodzkistudio.pl Łukasz Grodzki
Wyślij e-mail
Piastowska 3
22-100 Chełm

Komunikator: skype grodzkimarketing
Więcej: www.grodzkistudio.pl
Pokaż na mapie
OPIS PRODUKTU

Powieść przenosi czytelnika do świata sci-fi pełnego gadżetów i niebezpieczeństw. Bohater jest chory psychicznie i zmaga się z przeciwnościami losu. Jest właścicielem agencji detektywistycznej. Akcja rozgrywa się w Chełmie w 2478. Jeśli chcesz przeżyć przygodę – kup i przeczytaj! Gwarantuję mile spędzony czas

 

Kontynuacja książki Ziemia 2478 – Łukasza Grodzkiego (mojego autorstwa). Jacek stawia czoła nowym wyzwaniom. Jego agencja ulega rozbudowie. Trwają ważne misje, a świat jest zagrożony atakami rebeliantów i bałaganem. Czy Jacek da radę pokonać nowe przeciwności losu? Jeśli chcesz przeżyć przygodę – kup i przeczytaj! Gwarantuję mile spędzony czas.

 

Do wyboru parę książek - sprawdź na naszym sklepie!

 

Fragment książki Mars 2488:

Rok dwa tysiące czterysta osiemdziesiąty ósmy, Mars.

Matka: Proszę nie zabierajcie moich dzieci!
Żołnierz: My tylko wykonujemy rozkazy. Nie ma pani nic do gadania. To nowa ustawa rządowa. Proszę zejść nam z drogi, bo będziemy strzelać.

Matka usiadła na sofie i zaczęła głośno płakać. Żołnierze zabrali jej dwójkę półrocznych dzieci i wyszli z mieszkania. To samo wydarzyło się w setkach domów. Rodzice nie chcieli oddawać dzieci na służbę państwu, ale nie mieli wyboru. Jacek siedział w biurze i rozmawiał z Dawidem.

Jacek: Słyszałeś, że znowu rekrutują do armii? Z tego co wiem robią to bez pytania o zgodę. Co o tym myślisz?
Dawid: Co mogę myśleć? To rozkaz ze strony Zjednoczonej Unii. Pracują nad tym największe mózgi. Na pewno wiedzą co robią. Mars potrzebuje wsparcia. Szerzy się zepsucie. Gangsterzy robią co chcą. Muszą to jakoś zatrzymać. Mars miał być najlepszym miejscem do życia. Tak mówili kiedy zaczęli kolonizację. Chyba wiedzą co robią?
Dawid: Taką mam nadzieję. To trochę straszne. Widziałem jak matki płaczą po stracie swoich dzieci.
Jacek: Najważniejsze, że Unia dba o nasze interesy. Pracują nad nową wizją Marsa. Są zdeterminowani. Na pewno wszystko się poukładana. Musimy być bardziej zaangażowani. Domysły do niczego nie prowadzą. Ja też mam mieszane uczucia, ale nie zapominaj że wykonujemy polecenia. Teraz jesteśmy pod władzą Unii. Wszystko ma na celu stworzenie nowego, lepszego miejsca do życia. Jesteśmy potrzebni. Tworzymy nowy świat. Skupmy się lepiej na pracy. Takie uwagi tylko nas rozpraszają i wprowadzają chaos.
Dawid: Dobrze, szefie. Wracamy do pracy.
Jacek: Czy odebraliśmy wysłane z Ziemi towary?
Dawid: Przybyły wczoraj. Jest tego sporo. Na pewno się przyda.
Jacek: Nie spodziewałem się, że technologia pójdzie tak bardzo do przodu. Teraz życie na Marsie wygląda dużo lepiej, niż kiedyś.
Dawid: Jakoś musimy sobie radzić. Czuwają nad tym prawdziwe mózgi. My jesteśmy od czarnej roboty. Może kiedyś to się zmieni. Ale chyba przywiązaliśmy się do naszej agencji, prawda?
Jacek: Nie wyobrażam sobie innej pracy. Tutaj jest dobrze.
Dawid: Masz rację, tworzymy coś niesamowitego. To cud, że tak szybko powiększamy nasze możliwości.
Jacek: Wszystko zależy od naszej pracy. Możemy mieć dużo więcej.
Dawid: Miło się rozmawia, ale mam dla ciebie pewną propozycję.
Jacek: O co chodzi?
Dawid: Chciałbym ciebie zaprosić na swoje urodziny. Organizujemy małą imprezę.
Jacek: Pewnie. Muszę się z wami zobaczyć. Gdzie odbędzie się spotkanie?
Dawid: W moim domu. Będzie kilkanaście osób. Godzina osiemnasta.
Jacek: Świetnie. Będę.
Dawid: Mogę wcześniej wyjść? Trzeba wszystko przygotować.
Jacek: Pewnie. W końcu to twoje urodziny.

Dawid opuścił bazę. Jacek oglądał telewizję i zastanawiał się, czy zabrać ze sobą żonę na imprezę. Postanowił do niej zadzownić.

Jacek: Kochanie zostałem zaproszony na imprezę bliskiego kolegi z firmy. Czy chcesz wybrać się ze mną?
Anna: Jestem zajęta. Trzeba zajmować się dzieckiem i posprzątać w domu. Ale jak chcesz idź sam. Tylko nie wracaj pijany. Uważaj na siebie.
Jacek: Dziękuję. Muszę go odwiedzić. Głupio odrzucać zaproszenie od bliskiej osoby.

Jacek poszedł do magazynu. Miał tam przygotowane prezenty dla znajomych. Zabrał jeden z nich. Ubrał skafander kosmiczny. Wyszedł z bazy w kierunku statku. Baza była blisko wielkiego kanionu Valles Marineris. Statki były coraz szybsze i bardziej nowoczesne.Umożliwiały szybką podróż po Marsie. Skafandry podtrzymywały życie. Były również bardzo nowoczesne. Domy budowano zupełnie inaczej, niż na Ziemi. Tutaj panowały burze piaskowe. Temperatura była często bardzo niska. Wymagano nowoczesnych rozwiązań. Domy podtrzymywały ciepło. Ludzie budowali wielkie farmy. Wszystko było podtrzymywane energią słoneczną. Baza Jacka była inna, niż na Ziemi. Zajmowała dużą powierzchnię. W środku znajdowały się magazyny, farmy, laboratoria, ośrodki kultury, siłownia i wiele innych potrzebnych rzeczy. Zbliżała się godzina osiemnasta. Leciał szybko. Po chwili był już na miejscu. Dom Dawida był duży. Znajdował się dosyć blisko najwyższej góry w Układzie Słonecznym – Olympus Mons. Na zewnątrz wiał wiatr. Pył oślepiał. Jacek jednak posiadał wbudowane systemy GPS. Miał wpisane wszystkie najważniejsze miejsca na Marsie. Na wyświetlaczu widział wszystko bardzo wyraźnie. Przeszedł kilkadziesiąt metrów i zadzwonił do drzwi. Otworzył Dawid.

Dawid: Dobrze, że jesteś. Jak podróż?
Jacek: Bywało lepiej. Wieje straszny wiatr.
Dawid: Niestety musimy brać to pod uwagę. Takie są uroki Marsa.

Jacek był już w środku. Zamknięto drzwi. Zdjął skafander. Na miejscu było już sporo ludzi. Wszyscy siedzieli wokół dużego stołu. Widać było prezenty na ziemi. Na stole znajdowały się różne dania i alkohole. Jacek przekazał prezent Dawidowi. Ten podziękował. Szef agencji dosiadł się do pozostałych. Czekało na niego miejsce przy stole.

Nieznana kobieta: Witam szefa! Mam nadzieję, że wszystko się układa zgodnie z planem? Dawid wiele o panu mówił. Nazywam się Agnieszka. Pracuję w laboratorium rządowym.
Jacek: Tak, jest w porządku. To miło, że o mnie wspomniał. Bardzo się cieszę, że mogę panią poznać.
Jakiś mężczyzna: Słyszałem, że powiększacie zatrudnienie. Ja chwiliwo jestem bez pracy. Czy dałoby się coś w tej sprawie zrobić? Nazywam się Michał i nie boję się żadnej pracy.
Jacek: Na pewno znajdzie się dla pana miejsce w naszej organizacji. Chcemy rozbudować nasz ośrodek. Będzie potrzebna pomoc przy budowie.
Michał: Oto mój numer. Będziemy w kontakcie.

Michał zapisał numer na komputerze Jacka.

Michał: Teraz czas wypić! Wszystkiego najlepszego Dawid! Twoje zdrowie!

Wszyscy stuknęli się kieliszkami i zaczęli pić.

Agnieszka: Bardzo dobre wino. Pochodzi z plantacji na Marsie?
Dawid: Tak, dostałem w prezencie od pewnego starego znajomego.
Nagle wszyscy przestraszyli się. Był głośny dźwięk zderzenia. Ziemia zatrzęsła się. Z mebli spadły rzeczy.

Jacek: Co to kurwa było?
Agnieszka: Jezu, co się dzieje?
Dawid: To pewnie znowu zderzenie meteorytu. Ostatnie było dwa lata temu. Był taki sam odgłos i ziemia zareagowała.
Jacek: Dlaczego zawsze coś musi być nie tak? Świat oszalał. Musimy sprawdzić co się stało.
Dawid: Włączymy wiadomości. Na pewno powiedzą wszystko na ten temat.

Dawid podszedł do telewizora i włączył go. Na początku nie przerywali programu, ale po kilkunastu minutach pojawiła się informacja o zderzeniu.

Głos z telewizora: Obywatele Marsa. Doszło do groźnego zderzenia meteorytu. Spadł na dzielnice Marsjan. Prawie wszyscy zginęli. Nikt nie spodziewał się, że meteoryt uderzy tak szybko. Na Marsie będzie panować żałoba. To niezwykłe, że dotykają nas takie tragedie. Jedna wystąpiła za drugą.

Jacek: Cholera jasna. Miało być tutaj bezpiecznie. Z tego co widzę wcale nie jest. Po co budujemy ośrodek, jeśli ciągle coś w nas uderza?
Dawid: Wydaje mi się, że doszło do jakiegoś zderzenia w kosmosie. Wszystko powinno być dobrze. To bardzo rzadkie zjawisko. Słyszałem ostrzeżenia kilka tygodni temu. Nasze maszyny wykryły ten wypadek bardzo daleko. Bądź spokojny. Spodziewałem się tego. Wszystko będzie dobrze.
Jacek: Dlaczego o tym nie mówiłeś?
Dawid: Myślałem, że oglądasz wiadomości. Czasami warto.
Jacek: Wiesz, że zawsze jestem zajęty. Przegapiłem coś ważnego. Ale poprawię się.
Dawid: Jeśli będzie groźnie, po prostu opuścimy Marsa i wrócimy na Ziemię. Oni potrafią przewidzień miejsce katastrofy. Mają swoje obliczenia. Marsjanie są specyficzni.
Jacek: Dlaczego nikt ich nie ostrzegł?
Dawid: Ostrzegaliśmy ich, ale nie każdy zna język ludzi. W sumie nie wiadomo, czy ktokolwiek zginął. Wydaje mi się, że nic się nie stało. Po prostu stracili swoje domy. Z tego co słyszałem, budowali nowe, z drugiej strony Marsa. Więc wszystko będzie dobrze. Nie ma powodów do strachu. Kontrolujemy sytuację. Ludzkość już od wielu lat pracuje nad bezpieczeństwem. Potrafimy przewidzieć przyszłość. Dlatego to wydarzenie nie robi na mnie wrażenia. Czasami coś spada z kosmosu. Tak już jest. Cieszmy się, że to nie nasze domy. W każdym razie rząd finansuje w części utracone mieszkania. Jeśli są ubezpieczone. Było o tym głośno po ostatnim zderzeniu, ale to chyba pamiętasz?
Jacek: Tak, widziałem to w telewizji.
Dawid: Ale zmieńmy temat. To w końcu moje urodziny, odbywają się raz w roku. Nie marnujmy czasu na dyskusje o bezpieczeństwie. Od tego są specjalne służby. Płacimy na nich podatki. Bardziej mnie interesuje przyszłość naszej korporacji.
Jacek: Tak, przyszłość. Zapowiada się, że będzie coraz lepiej. Rekrutujemy coraz więcej istot. Powstają nowe leki i gadżety. Zbroimy się. Reklamujemy się na Marsie. Znają nas nawet Marsjanie. Mamy tutaj mało konkurencji. To nowy rynek, ale przyszłość będzie nasza. Chyba, że pojawi się jakieś nowe zagrożenie ze strony konkurencji.
Dawid: Wydaje mi się, że z twoim doświadczeniem, damy radę w każdym wypadku. Wszystko będzie dobrze. Musimy tylko trzymać poziom. Powinniśmy zawsze się starać. Nigdy nie wiadomo kto może pojawić się i zmienić nasze plany. Dlatego warto wybiegać do przodu. Przynajmniej nie będziemy zaskoczeni.
Jacek: Nie wiem czy obecni tutaj chcą wysłuchiwać na temat mojej pracy.
Agnieszka: Pewnie, że tak. To bardzo ciekawe. Chętnie posłuchamy o waszych planach. Może kiedyś będziemy pracować przy wspólnych projektach.
Jacek: Ostatnio dużo energii poświęcamy na Marsa. Budujemy nowe skafandry, które mają być jeszcze bardziej nowoczesne. Kupują od nas duże firmy. Mamy bogate kontrakty. Sprzedajemy również wyposażenie nowoczesnych domów. Staramy się dostarczać wszystko co może przydać się na Marsie. Nasze fabyki pracują bardzo ciężko, aby możliwe było życie na tej planecie. Uczestniczymy w tym wyścigu. Większość naszej pracy to misje specjalne i powstrzymywanie przestępców. Ale staramy się również zarabiać poprzez wprowadzanie nowych substancji, czy wyposażenia. Mamy plan, aby wzrastać i w najbliższych latach wiele razy zwiększyć nasze zyski. Chcemy być na prawdę bogaci. Ostatnio wiele się zmieniło. Armia pilnuje porządku na Marsie. Prowadzą jakieś badania, ale nie wiem o co dokładnie chodzi.

Nagle ktoś zaczął walić w drzwi. Słychać było głos.

Mężczyzna: Otwierać. Tutaj żołnierze Unii. Szukamy groźnego przestępcy. Otwierać natychmiast!
Dawid podszedł do drzwi. Popatrzył na twarz Jacka. Otworzył drzwi. Do środka weszło kilku
uzbrojonych mężczyzn. Zaczęli celować w gości Dawida.
Mężczyzna: Co się tutaj dzieje? Co to za zbiegowisko?
Dawid: Mam dzisiaj urodziny. To moi goście.
Mężczyzna: Skąd mam pewność, że mówicie prawdę. Sprawdźcie ich dowody osobiste.
Wylegitymować wszystkich. Szybko! Nie mamy czasu do stracenia.
Mężczyźni zaczęli podchodzić do gości i sprawdzać ich karty. Wszystko było jednak w porządku.
Mężczyzna: Przepraszamy za najście, ale sprawa jest pilna. Życzymy wszystkiego najlepszego! Już
się stąd zabieramy.
Mężczyźni wyszli z mieszkania.

Jacek: Miało być bezpiecznie i bez gangsterów. Jak widać nie ma przed tym ucieczki. Będziemy
mieć pełne ręce roboty.
Dawid: Przynajmniej nie będzie nudno.
Jeden z gości: Wracajmy jednak do rozmowy. Bardzo ciekawie opowiadacie. Czekamy!
Agnieszka: Czy znajdzie się u was miejsce dla naukowca?
Jacek: Myślę, że tak. Nasze laboratoria pracują bardzo ciężko. Mamy mnóstwo pracy. Myślę o tym,
aby odświeżyć załogę. Nowy członek może przynieść lepsze efekty pracy.

Tutaj jest mój numer telefonu. Zapisz w swoim komputerze.
Agnieszka: Dziękuję. Będziemy w kontakcie.
Inny gość: Jak radzicie sobie na Ziemi?
Jacek: Nasza korporacja jest bardzo rozbudowana. Zajmujemy dużą powierzchnię i mamy
praktycznie wszystko. Pracują u nas setki ludzi. Staramy się brać udział nie tylko w odkrywaniu
nowych wynalazków, czy rozwiązań technicznych, ale również rozwijamy kulturę. Posiadamy
własne muzeum i kino.
Michał: Na pewno gwarantujecie pracownikom dobre warunki pracy, prawda?
Jacek: Jesteśmy znani z dobrych praktyk, jeśli chodzi o pracowników.
Jeden z gości: Co dokładnie oferujecie?
Jacek: Mamy siłownię. Pracownik może mieć kilka przerw w pracy. Oferujemy urlopy i wycieczki.
Można samodzielnie wybierać swoje miejsce pracy. Naprawdę dajemy znacznie więcej. Można
zapytać naszych ludzi, czy im się tutaj podoba. Odpowiedzi będą na pewno pozytywne. Chętnie
oprowadzę potencjalnego pracownika po kompleksie.
Agnieszka: Co jeśli chodzi o Marsjan? Czy współpracujecie z nimi?
Jacek: Niestety mówią oni w trochę innym języku, niż pozostali kosmici. Dlatego mamy pewne
trudności, ale pracujemy nad tym. Żyją tutaj dosyć długo, ale prawdziwa kolonizacja dopiero
nadchodzi. To początki, jeśli chodzi o Marsa. Przepraszam, ale mam ważną wiadomość. Ktoś
dzwoni. To tajne. Muszę wyjść.
Jacek wyszedł z pomieszczenia. Na zewnątrz chodził w kółko i rozmawiał z ważnymi ludźmi z
komórki przestępczej.
Jacek: Mówicie, że doszło do porwania statku? Czyli ruszamy do akcji. Czy jest coś jeszcze co
powinienem wiedzieć?
Mężczyzna: To statek handlowy, który miał przywieźć nam pożywienie i gadżety z Ziemi. Nie
wiadomo ilu jest sprawców. Z tego co wiemy, statek przewoził również jakiś ważny kamień.
Jacek: Dlaczego leciał bez obstawy, jeśli jest taki ważny? To nonsens.
Mężczyzna: Chodziło o to żeby nie zwracać uwagi. To naprawdę ważny statek. W jakiś sposób
dowiedzieli się co przewozi.
Jacek: Co to za kamień?
Mężczyzna: To artefakt obcych. W połączeniu z kilkoma innymi kamieniami daje nieśmiertelność
na krótki czas. Dowiedziałem się od naukowców.
Jacek: Więc chodzi o kamień. Na pewno planują jakieś ciemne interesy. Gdzie znajdują się
pozostałe kamienie?
Mężczyzna: Nikt tego nie wie, ale istnieją poszukiwacze, którzy potrafią odpowiedzieć na to
pytanie. Niestety są nieosiągalni. Tak przynajmniej mówią plotki.
Jacek: Powinniśmy zaatakować. Nie mamy wyjścia. Ten kamień robi za dużo problemów, ale
mogliśmy się tego spodziewać. Ile statków jest w tej chwili dostępnych?
Mężczyzna: Mała flota jest na zwiadzie. W hangarze znajduje się sporo statków.
Jacek: Wybierzcie najszybsze i uzbrojone. Niech wyruszą w poszukiwaniu porwanego statku.
Natychmiast!
Mężczyzna: Przekazuję to do pilotów. Czy to wszystko?
Jacek: Informujcie mnie o rozwoju sytuacji. W tej chwili jestem na przyjęciu urodzinowym
Dawida.
Jacek schował telefon i wrócił do gości.

Jacek: Przepraszam, ale to był ważny telefon. Sprawy tajne.
Agnieszka: Nie szkodzi. Proszę opowiadać dalej na temat pańskiej firmy. To bardzo ciekawe.
Jacek: Jak już mówiłem, dynamicznie się rozwijamy. W tej chwili naszym priorytetem jest Mars.
Od kilku lat planujemy przenieść dużą część agencji na tą planetę. Na Ziemi zostanie część ekipy,
ale zamierzamy skupiać się na odkrywaniu możliwości, jakie daje nowy teren.
Michał: Co będziecie tutaj budować?
Jacek: Na pewno powstanie nowe laboratorium, fabryka i poligon. Jest tutaj sporo miejsca i jak na
razie można tanio kupić ziemię. Chcemy na tym skorzystać. Możliwe, że kiedyś będziemy
wypożyczać nasze maszyny.
Jeden z gości: Czy przyjmujecie każdego?
Jacek: Jeśli są chęci, wtedy nie ma problemu. Mamy własną akademię wojskową. Możemy
przeszkolić każdego.
Jeden z gości: Czy macie jakieś wymagania?
Jacek: Jak już wspomniałem, nie ma wymagań.
Jeden z gości: To znaczy, że mogę starać się o przyjęcie do waszej organizacji?
Jacek: Sprawdzamy jedynie, czy potencjalny kandydat nie ma kryminalnej przeszłości. Prawie
każdy jest mile widziany.
Nagle dzwoni telefon Jacka.
Jacek: Przepraszam, znowu mnie wzywają.
Jacek wychodzi z domu Dawida i przykłada komputer do ucha.
Jacek: Co się dzieje? Mam nadzieję, że to pilne?
Głos z telefonu: Tak, to poważna sprawa. Coś niedobrego dzieje się w agencji. Wpadło do nas kilku
gości, którzy krzyczeli, że wysadzą nasze budynki w powietrze. Nie wiemy kto to jest, ale wywiad
donosi, że mogą to być rosyjskie bojówki. Ostatnio atakują różne duże organizacje na Marsie.
Prawdopodobnie chodzi im o pieniądze. Posługiwali się jezykiem angielskim. Z tego co widzę mają
broń. Wzięli zakładników, naszych najlepszych naukowców. Co mamy robić?
Jacek poznaje, że dzwoni Ernest.
Jacek: Nie możemy dopuścić do śmierci tych ludzi. Negocjujcie z nimi.
Ernest: Co jeśli będą chcieli z tobą rozmawiać?
Jacek: Przyjadę, jakie mam wyjście? Ewakuujcie pozostałych członków agencji. Nie wiadomo, czy
te informacje z bombą są prawdziwe. Nie możemy pozwolić na zatrzymanie większej liczby
zakładników.
Ernest: Dobrze. Właśnie krzyczą, że chcą rozmawiać z przywódcą.
Jacek: Będę za piętnaście minut.
Jacek wszedł do mieszkania Dawida.
Jacek: Muszę udać się do agencji. Źle się dzieje. Jestem pilnie potrzebny.
Dawid: Czy to jest tajne?
Jacek: Jak najbardziej. Nie mogę zdradzić szczegółów w tym miejscu. Porozmawiajmy na boku.
Jacek wyszedł z imprezy z Dawidem.

Dawid: Więc co się dokładnie dzieje?
Jacek: Mam mało czasu, muszę już jechać. Zaatakowali nas terroryści rosyjscy.
Dawid: Boże. Wiedziałem, że stało się coś strasznego. Co mam robić?
Jacek: Zostań z gośćmi i nie psuj swojego święta. Ja to załatwię.
Jacek ruszył do statku i poleciał w kierunku bazy. Trochę się denerwował. Na miejscu zauważył
stojących na zewnątrz ludzi. Zaczął krzyczeć.
Jacek: Gdzie jest dowództwo?
Do Jacka podeszło kilku mężczyzn.
Jeden z mężczyzn: Tutaj główny dowódca wojskowy. Co mamy robić szefie? Sytuacja jest bardzo
skomplikowana. Prawdopodobnie zamieścili bomby na naszym terenie. Mogą jednak blefować. Nie
wiem jak udało im się zamontować bomby. Chyba mają jakiegoś szpiega w naszych szeregach?
Jacek: To możliwe, nie odrzucamy żadnej opcji. Musimy zlikwidować ich bardzo szybko lub
zgodzić się na ich rządania. Nie wiem, która opcja jest lepsza. Szkoda mi tych naukowców. Będzie
trudno ich zastąpić. Pieprzeni Rosjanie. Dlaczego utrudniają nam życie?
Dowódca wojskowy: Chodzi im o Unię. Chcą się odłączyć. Próbują zdobyć środki na ten cel. Nie
powinniśmy się zgadzać na ich rządania. To doprowadzi do poważnych problemów. Nie możemy
pokazać, że się boimy. Oni chcą naszego strachu i pieniędzy.
Jacek: Strata naszych najlepszych ludzi może być złym doświadczeniem. Mam mętlik w głowie.
Naprawdę nie wiem co robić. Muszę się chwilę zastanowić.
Wokół Jacka znajdowało się kilku dowódców wojskowych różnego szczebla.
Drugi dowódca: Może sprowokujmy ich, aby wyszli na zewnątrz i zaatakujmy snajperami?
Jacek: Nie wydaje mi się, żeby byli aż tak bardzo lekkomyśli. Mogą wykryć spisek i zaatakować.
Na pewno są przygotowani do tego zamachu. Wyglądają na profesjonalistów. Z tego co słyszałem,
Rosjanie prowadzą dużą kampanię przeciwko naszej Unii. Na pewno mają wsparcie. Możliwe, że
już tu lecą. Co jeśli zaatakują większymi siłami? Nie wiem czy powinniśmy ich prowokować.
Wybrali dobrą taktykę. Wiedzą, że mają nas w szachu. Wykorzystują słabość naszej struktury. To
błąd, jeśli ktoś może zamontować bombę bez naszej wiedzy. Nie możemy dopuścić do czegoś
podobnego w przyszłości. Rozmieścimy snajperów. Spróbujemy ich zlikwidować kiedy będą
uciekać z łupem. Może stracą czujność?
Drugi dowódca: To dobry plan. Wydam odpowiednie polecenia.
Jacek: Tak w ogóle ile pieniędzy rządają?
Drugi dowódca: Z tego co słyszałem chodzi o trzysta tysięcy bitcoinów.
Jacek: Cholera! To dużo pieniędzy. Dobrze, że je mamy. Czy snajperzy są już przygotowani?
Drugi dowódca: Właśnie ustawiają się na pozycje. Zajmują dachy pobliskich budynków.
Jacek: Może zamontujmy ładudnek wybuchowy pod ich pojazdem?
Pierwszy dowódca: Co jeśli nasze pieniądze wylecą w powietrze? Mogą wziąć jednego człowieka
jako zakładnika. To typowe zachowanie terrorystów. Chyba nie będziemy narażać jego życia?
Zamieszczenie ładunku może zająć trochę czasu. Wyczują jeśli będziemy grać na czas. Nie mamy
wyjścia, musimy im zaufać i przekazać pieniądze. Później czeka nas plan likwidacji rosyjskich
terrorystów. Co mądrzejszego możemy zrobić? Naprawdę zrobili coś podłego. Dobrze przemyśleli
swoje działanie. Wiedzieli, że nie prowadzimy dużej kontroli wewnątrz agencji. Wybrali nas
specjalnie. Byli przygotowani na sukces.
Jacek: Wyślijcie posłańca z pieniędzmi. Nie mamy wyjścia.

Posłaniec wyruszył z torbą pełną pieniędzy. Jacek rozmawiał dalej ze swoimi dowódcami. Po
chwili Rosjanie wyszli z agencji z torbą i zakładnikami. Kierowali się do statku.
Jacek: Pieprzeni terroryści. Wszędzie ich pełno. Co dzieje się z tym światem?
Kiedy terroryści stali przy statku, zaczęli mówić.
Jeden z terrorystów: Nie próbujcie nas ścigać. Weźmiemy zakładnika ze sobą. Jeśli coś będzie nie
tak, zaczniemy go zabijać. Uwolnimy go, kiedy będziemy na miejscu.
Terrorysta nałożył zakładnikowi czarny worek na głowę i wsadził go do środka maszyny. Statek
odleciał. Jacek wysłał techników do sprawdzenia śladów i poszukiwania bomb. Jeden ładunek
znaleźli w fabryce. Był zamontowany pod maszyną do produkcji skafandrów. Zebrano odciski
palców. Okazało się, że wspólnikiem Rosjan był jeden z pracowników. Nie było go jednak na
miejscu. Uciekł z agencji bez słowa wyjaśnienia. Wszyscy ewakuowani ludzie wrócili na swoje
stanowiska. Korporacja znowu zaczęła działać jak dawniej. Jacek przygotował jednak specjalną
naradę. Chciał omówić najważniejsze sprawy, czyli metody walki z terrorystami i podobne tematy.
Zaprosił najważniejszych ludzi w agencji do sali konferencyjnej. Było tam kilku dowódców,
menedżerowie i specjaliści różnego typu.
Jacek: Musimy wypracować nowe metody walki z terrorystami. Chodzi nam głównie o Rosjan. Ich
bojówki są bardzo aktywne w ostatnim czasie. Rosja chce uniezależnić się od Unii. Pozostałe kraje
komunistyczne i totalitarne również okazują takie chęci. Jednak tylko w przypadku Rosji dochodzi
do incydentów z udziałem fanatyków. Jak na razie groźne sytuacje z udziałem innych terrorystów
są marginalne.
Pierwszy dowódca wojskowy: Czy są jakieś propozycje? Moim zdaniem należy umieścić więcej
strażników w naszej agencji. Dobrze byłoby również wprowadzić kontrolę przed każdym ważnym
pomieszczeniem. Wpuścimy tylko upoważnionych ludzi. Czy ktoś ma inne pomysły?
Specjalista do spraw rekrutacji: Musimy wymyśleć lepsze metody kontroli nowych pracowników.
Wszyscy powinni być pod obserwacją. Najlepiej jeśli zabronimy im wstępu do najważniejszych
miejsc. Niech mają dostęp tylko do określonego pomieszczenia z blokadą na pozostałe miejsca.
Menedżer fabryki: Dobrze jeśli pojawi się system alarmowy dotyczący obecności naszych
pracowników. Musimy sprawdzać kiedy ich brakuje. Wszyscy powinni być kontrolowani. Ich
rozmowy, wyjścia i dziwne zachowania muszą być wprowadzane do systemu. Teraz jest to robione
tylko czasami. Nie możemy sobie pozwolić na takie zaniedbania!
Jacek: Czy są jeszcze jakieś głosy w sprawie ulepszenia naszej agencji, jeśli chodzi o terroryzm?
Menedżer laboratorium: Moim zdaniem należy wprowadzić więcej kamer. Nie możemy lekceważyć
niebezpieczeństwa. Nasze wynalazki i badania powinny być kontrolowane. Jeśli ktoś zacznie robić
coś bez wiedzy pozostałych, należy go obserwować! Nikt nie może być bez kontroli.
Specjalista do spraw bezpieczeństwa: Ewakuacja była dosyć dobrze przeprowadzona, ale nigdy nie
wiadomo co może się wydarzyć. Moim zdaniem trzeba wprowadzić kilka dróg ewakuacyjnych i
przygotować specjalne statki do ucieczki.
Nastąpiła długa cisza. Prawdopodobnie wyczerpały się pomysły członków agencji.
Jacek: Dziękuję za wszystkie wartościowe pomysły. Ogłaszam konferencję za zamkniętą.
Jeśli ktoś będzie miał jakiś pomysł – proszę napisać do mnie lub spotkać się, jeśli sprawa będzie
pilna. Wracajcie do swoich zajęć. Musimy odbudować nasze finanse.

Nie możemy dopuścić do podobnego ataku w przyszłości!

.

INNE PRODUKTY TEGO UŻYTKOWNIKA
SŁOWA KLUCZOWE
książka, science-fiction, e-book, ziemia, mars, kosmos, łukasz grodzki, paq, grodzki studio, beletrystyka
Wyślij zapytanie Pokaż na mapie Zobacz opinie lub Wystaw opinię Obserwuj
OPINIE O UŻYTKOWNIKU
brak opinii pozytywnych - pokaż wszystkie opinie
W trosce o wiarygodność opinii oraz reputację usługodawców rejestrujemy adresy IP komputerów, z których wystawiane są opinie.
Użytkownik wystawiający opinię proszony jest również o podanie danych kontaktowych, które nie są jednakże weryfikowane.
Książka science - fiction Łukasza Grodzkiego (galeria) - wyświetleń 434Oceń: OceńOceńOceńOceńOceń - średnia ocen: 4 na 5 (liczba ocen: 4)