więcej
Mam na imię Justyna mam 22lata, w wieku 18lat zaszłam w ciążę. Nie powiem że była to wpadka bo nie była, wtedy od 2 lat spotykałam się - wtedy myślałam - z mężczyzną mojego życia, o 2 lata starszym ode mnie.. Bardzo go kocham, uwielbiam jego uśmiech, jego oczy, uwielbiam jak się uśmiecha do mnie, zawsze śmialiśmy się z tych samych kawałów..
Ja mieszkałam pod Krakowem a on koło Bydgoszczy, poznaliśmy się na radiu internetowym, był dj-em, zakochałam się w jego głosie a potem doszło do spotkania. Mimo takiej odległości był u mnie w każdą sobotę wynajmował hotel na noc w Krakowie i na następny dzień wracał do Bydgoszczy pociągiem. Bardzo wiele ryzykowałam bo rodzicom się strasznie nie podobał a mnie do niego ciągło. Rodzice wyjeżdżali co sobotę do miasta na zakupy a ja przez ten czas jak ich nie było umykałam garażem i szłam przez pola na busa do Krakowa żeby tylko się z nim spotkać. Naszym marzeniem było zamieszkać razem.
To on kupił test ciążowy, bardzo się ucieszył że byłam w ciąży, ja zaczęłam płakać, nie wiedziałam jak to powiem rodzicom.. Gdy się dowiedzieli zamknęli mi drzwi przed nosem i wymienili zamki w drzwiach. Wtedy Tomek (bo tak ma na imię mój ukochany) zabrał mnie do Krakowa i wynajął mieszkanie, znalazł pracę w Krakowie a ja dojeżdżałam busem na wieś do 2 klasy liceum. Na wakacjach przeprowadziliśmy się do jego rodziny i tam ukończyłam 3 klasę i maturę, w między czasie urodziłam zdrowego syna.
Byliśmy szczęśliwi, Tomek otworzył swoją firmę, a ja zajmowałam się synem..
Dwa lata później urodził się drugi syn i wtedy się zaczęło... W 9 miesiącu drugiej ciąży jeździłam na płatne kursy z urzędu pracy,za 2 tyg kursów płacili prawie 800zł, chciałam coś zarobić, pokazać że też mogę, a po kursach certyfikat przyda mi się do znalezienia pracy..
Tomek wtedy już sprzedał całą firmę i pracował jako ochroniarz w Bydgoszczy..
i tam zaczął mnie zdradzać.. Ja byłam w 9 miesiącu ciąży a on chodził na randki z kasjerką ze sklepu, w którym był ochroniarzem. Ja już wtedy coś podejrzewałam, bo pracował co drugi dzień a nie było go w domu codziennie. Ja jeździłam na kursy codziennie od 8-16 i gdy zbliżała się sobota to wracałam do domu z uśmiechem na twarzy, z myślą.. ja mam wolne, Tomek też.. spędzimy cały dzień razem. Przyszła sobota a on jak wyjechał o 8 rano tak wrócił o 24 i bezczelnie poszedł spać bez odzewu..
Skoro pierwsza ciąża skończyła się cesarką, pani ginekolog stwierdziła że drugiego też nie urodzę to umówiła się ze mną na konkretny dzień na cesarkę.. Powiedziałam Tomkowi że jutro idę do szpitala i on znowu pojechał do Bydgoszczy.. Nagle dzwoni mi telefon, odbieram a tam się nikt nie odzywa, ale słucham dalej i słyszę rozmowę Tomka z jakąś dziewczyną :
ON : No Justyna idzie we środę do szpitala to my sobie pojedziemy do Warszawy, wynajmiemy sobie tam hotel na noc i wrócimy następnego dnia
Zrobiłam mu straszną awanturę, po czym mi odpowiedział że jak się nie uspokoję to on do niej pojedzie i u niej będzie mieszkał bo mu to zaoferowała, tłumaczył się że to siostra kolegi i razem z kolegą jadą do warszawy zobaczyć za pracą bo tam są lepsze zarobki.. Głupia mu uwierzyłam.. I faktycznie pojechał na noc do Warszawy następnego dnia.. Wieczorem zadzwonił z bezczelnym pytaniem czy dziecko już jest, ja miałam wtedy komplikacje, przetaczali mi krew a jego to nic nie obchodziło.. Urodziłam dwa dni później.
Wtedy nic nie wiedziałam o zdradzie, niczym nie miałam pojęcia, dowiedziałam się dopiero nie dawno, gdy popsuł mi się mój telefon i włożyłam kartę do jego starego telefonu. Były tam wiadomości "mam nadzieję że nie jestem z Tobą w ciąży bo spóźnia mi się okres" zamurowało mnie, wieczorem pogadałam o tym z Tomkiem a on że to jest moja wina. Nie mogę tego przeboleć, starałam się być jak najlepszą żoną.. Zajmowałam mu się dziećmi, pracowałam codziennie, czasem miałam nawet więcej pieniędzy jak on..
Nie mogę sobie z tym teraz poradzić. Z jednej strony jestem na niego wściekła że to zrobił a z drugiej to bardo go kocham.. Niestety on powiedział mi że mnie już nie kocha i potrzebuje czasu żeby wszystko przemyśleć. Na miesiąc mnie wysłał do moich rodziców do lutego.. nie wiem co dalej.. jestem załamana.. Najbardziej się boję że mnie zostawi i co dalej, gdzie ja się podzieję.. Nie mam nikogo, w jego miejscowości nie mam żadnych kolegów, koleżanek, u moich rodziców jest za ciasno żebym tu została a na myśl o domu samotnej matki łzy lecą mi z oczu..
Proszę Was o doradzenie co mam teraz zrobić....
On mówi że chciałby się rozstać ugodowo, rozwód i pa pa.. jak by nie miał żadnych uczuć.. Ja mam pęknięte serce... | Dodano: 7 sty 2012, 11:01
W trosce o wiarygodność opinii oraz reputację usługodawców rejestrujemy adresy IP komputerów, z których wystawiane są opinie. Użytkownik wystawiający opinię proszony jest również o podanie danych kontaktowych, które nie są jednakże weryfikowane.