więcej
Biegły zaniżył wartość części nieruchomości (o pow. prawie 0,5 ha) o 1000%. Sądy to "przyklepały". A znany warszawski lichwiarz i pośrednik nieruchomości już czekał.
Ten tekst jest o tym, że w niektórych egzekucjach komorniczych z nieruchomości nieistotne są argumenty i dowody, jakie posiadasz. Nieistotne jest to, że wydane orzeczenia są sprzeczne z faktami i zdrowym rozsądkiem. Istotne jest tylko to, że jak trafisz na niekompetencję, zmowę typu "układ zamknięty" itp. - twoje szanse na sprawiedliwość są tylko na papierze.
W dodatku nie możesz liczyć na jakąkolwiek realną pomoc z zewnątrz. Nie ma bowiem kasacji w sprawach egzekucji sądowych z nieruchomości. Jeśli poskarżysz się Ministerstwu Sprawiedliwości, to ministerstwo przekaże sprawę do zbadania przez prezesa sądu okręgowego, któremu podlega sąd na który się skarżysz. Teraz pojawiła sie szansa, iż ministerstwo będzie miało dostęp do akt wszystkich spraw sądowych. Sejm uchwalił bowiem zmianę ustawy o sądach powszechnych. Jednak niektórzy sędziowie zażarcie walczą o to, aby ministerstwo nie miało takiego dostępu (oficjalnie wg sędziów: aby politycy go nie mieli).
Biegły Kędziora wycenia
W postępowaniu egzekucyjnym z nieruchomości komornik powołuje biegłego do oszacowania nieruchomości. Jan Kędziora jest właśnie takim biegłym, który często na zlecenie komorników dokonuje wycen.
Definicja zawarta w art. 151 ust. 1 ustawy z 21 sierpnia 1997 o gospodarce nieruchomościami, mówi: „Wartość rynkową nieruchomości stanowi najbardziej prawdopodobna jej cena, możliwa do uzyskania na rynku, określona z uwzględnieniem cen transakcyjnych”.
Pod koniec 2009 roku, na zlecenie komornika sądowego w Żyrardowie Włodzimierza Nowakowskiego, biegły Kędziora oszacował nieruchomość zabudowaną położoną w gminie Puszcza Mariańska. Nieruchomość o powierzchni powyżej hektara położona jest przy dwóch drogach, w tym jednej głównej, zabudowana budynkiem mieszkalnym oraz warsztatowym.
W studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, cała nieruchomość położona była na terenach przeznaczonych pod zabudowę mieszkaniową. Do czasu uchwalenia nowego planu, część działki (w środku - 0,5 ha) miała status rolnej. Od jednej ulicy – 3000 m2 miało już przeznaczenie budowlane, a od drugiej ulicy około 2.000 m2 z budynkami nie miało formalnie obowiązującego wówczas planu zagospodarowania przestrzennego.
Dla kupujących jednak nie miało to znaczenia, że nowy plan jest dopiero w trakcie uchwalania. W miejscowości, w której położona jest opisywana nieruchomość ceny transakcyjne m2 gruntu położonego przy głównej drodze zaczynały się od 30 zł. Wszystkie sprzedawane w tamtym czasie nieruchomości nie miały uchwalonego nowego planu zagospodarowania przestrzennego, praktycznie większość z nich miała status rolnych. Miejscowość ze względu na bliskość stolicy oraz atrakcyjne położenie oraz komunikację, stała się typową miejscowością wypoczynkowo - mieszkalną.
Mieszkańcy (oprócz chyba jednej rodziny) porzucili rolnictwo, grunty pocięli na mniejsze działki i zaczęli żyć z ich sprzedaży. Chętnych nie brakowało, miejscowość w czasie kilku lat zmieniła się nie do poznania.
Właściciel wycenianej przez Kędziorę nieruchomości, rok wcześniej sprzedał położoną w jej pobliżu działkę o pow. 7800 m2 po 34 zł/m2.
Sprzedana działka w rejestrze gruntów zapisana była jako: „grunty rolne, pastwiska, rowy”.
W studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego tylko w części przeznaczona była pod zabudowę, większość działki przeznaczona była pod tereny rolne i zalesienia. W dodatku nieruchomość ta miała dostęp tylko do jednej drogi.
Nie ulega wątpliwości, że status tej działki był zdecydowanie gorszy, niż tej wycenianej przez biegłego.
Powyższe fakty oraz dowody nie przeszkodziły biegłemu w tym, że m2 działki wycenił na 2,97 zł. Wyceniając część działki o powierzchni prawie pół hektara (wówczas jeszcze w planach zagospodarowania rolnej), dla celów porównawczych przedstawił zestawienie transakcji gruntami rolnymi położonymi w innych miejscowościach, niektórymi znacznie oddalonymi.
Ile podał przykładów transakcji w miejscowości, w której położona była wyceniana działka?
Ani jednego.
Nawet tej działki, która została sprzedana po 34 zł/m2.
Oczywistym było, że właściciel wycenianej działki złoży skargę do sądu na wycenę.
Skarga na opis i oszacowanie
Skarżący miał jeszcze jeden dowód na poparcie swoich racji - wycenę nieruchomości sporządzoną przez innego biegłego (również członka Warszawskiego Stowarzyszenia Rzeczoznawców Majątkowych). Biegły ten w wycenie podał liczne transakcje gruntami w miejscowości, gdzie znajduje się nieruchomość. Wartość transakcyjną metra kwadratowego gruntu wycenił na prawie 700% więcej niż Jan Kędziora.
Czy skarżący wygrał w sądach?
Nie.
Przegrał w dwóch instancjach (w Sądzie Rejonowym w Żyrardowie oraz Okręgowym w Płocku), skargę oddalono jako bezzasadną.
Jak to możliwe, że dysponując wyceną innego biegłego, przykładem sprzedaży swojej działki oraz mając za sobą dowód najważniejszy: realne ceny sprzedaży nieruchomości - przegrał?
Wyjaśniam
Na rozprawie przed żyrardowskim sądem (rozprawę prowadziła SSR Ilona Mikucka), biegły Kędziora przeglądając przedłożony do skargi akt notarialny sprzedaży działki (tej po 34 zł/m2), wypis z rejestru gruntów potwierdzający, iż sprzedana działka to grunty rolne oraz wypis ze studium, że działka owa nigdy nie będzie w pełni budowlana - po chwili namysłu spokojnie stwierdził:
"Wysoki Sadzie, to jest działka w całości budowlana, nie może być więc brana pod uwagę". I dalej: "Zgodnie ze studium jedynie fragment wycenianej działki, który oznaczyłem numerem 3 jest przeznaczony pod zabudowę mieszkaniową jednorodzinną, z tym, że jest to studium, które nie ma mocy obowiązującej i nie jest aktem prawnym".
Sędzina, dysponująca także wspomnianymi dowodami w uzasadnieniu postanowienia oddalającego skargę na wycenę napisała: W wyniku analizy dokumentów przedłożonych przez dłużników biegły wskazał, iż powoływana przez dłużników transakcja sprzedaży należącej do nich nieruchomości, dotyczyła sprzedaży działki w całości budowlanej, a zatem nie mogła być brana pod uwagę przy sporządzaniu operatu szacunkowego dla nieruchomości, która takiej cechy nie miała.
Na stronie 3 notarialnej umowy sprzedaży tej działki po 34 zł/m2 czytam: stosownie do okazanego przy powołanej umowie sprzedaży nieruchomości wypisu ze studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Puszcza Mariańska, sprzedawana działka na głębokości 160 m od drogi nr 232 położona jest w obszarze rozwoju zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej, usług użyteczności publicznej oraz zamieszkania zbiorowego, pozostała część działki stanowi obszary rolne z możliwością zalesień.
Oczywiście powstaje pytanie: jak to możliwe, że wbrew jednoznacznym dowodom można było stwierdzić coś przeciwnego (biegły) i przywołać to jako prawdę (sąd) - wiedzą zapewne tylko te osoby.
Z kolei Sąd Okręgowy w Płocku, analizując dowód w postaci drugiego operatu szacunkowego innego biegłego napisał: "Dokument, na który powołują się skarżący, jest jedynie dokumentem prywatnym i dla niniejszego postępowania pozostaje bez prawnego znaczenia". Pod tym postanowieniem podpisali się sędziowie: Zofia Krawczyńska, Barbara Kamińska i Joanna Świerczakowska.
Dzień otwarty dla sędziów
Stan prawny, który powstał po tej wycenie był taki: biegły przy wsparciu Temidy przeforsował sądownie to, że w miejscowości z zaskarżoną wyceną, cena transakcyjna działki o pow. 0,5 ha wynosi 2,97 zł/m2.
Jedynym mankamentem tego "przyklepania" wartości nieruchomości jest to, że za 3 zł można kupić jedynie lizak w miejscowym sklepie, a nie m2 działki.
Właściciel wycenianej nieruchomości postanowił więc zorganizować dla sędziów, którzy przyłożyli rękę do tej absurdalnej wyceny - Dzień Otwarty. Zaprosił sędziów na konkretny dzień i godzinę. Poprosił o jedno: o wskazanie w tej miejscowości działek do sprzedaży po 3 zł/m2.
Ponieważ: "Wartość rynkową nieruchomości stanowi najbardziej prawdopodobna jej cena, możliwa do uzyskania na rynku, określona z uwzględnieniem cen transakcyjnych”, to takich działek, zgodnie z logiką, w ofercie sprzedaży powinno być najwięcej.
Zgadnijcie, ile sędziów postanowiło na miejscu zweryfikować słuszność swoich orzeczeń?
Nowy plan zagospodarowania przestrzennego
Radni gminy Puszcza Mariańska uchwalili w dniu 30 sierpnia 2011r. nowy plan zagospodarowania przestrzennego w kształcie, wskazanym przez skarżącego. Działka (ta sprzedana po 34 zł/m2) nie jest nawet w połowie objęta możliwością zabudowy mieszkaniowej.
Z kolei ta wyceniania przez biegłego Kędziorę, w całości taką jest.
Czyli w 100% potwierdziły się twierdzenia właściciela nieruchomości oraz przedłożone przez niego dokumenty.
Zapytałem sędzię Ilonę Mikucką, czy spotkały ją jakieś kary dyscyplinarne za to orzeczenie?
Rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Płocku Iwona Wiśniewska-Bartoszewska odpowiedziała, że: w związku z tą sprawą nie toczyło się wobec sędzi Mikuckiej żadne postępowanie dyscyplinarne.
Zapytałem także, czy sędzia wiedziała, że na sali sądowej był znany warszawski lichwiarz, o którym ukazały się w owym czasie artykuły w Gazecie Wyborczej - np.: "Łapa lichwiarza", "Lichwiarze pozostają bezkarni"?
Dla wyjaśnienia tego pytania: rozpatrzenie skargi na opis i oszacowanie nieruchomości odbyło się na rozprawie jawnej.
Rzecznik odpowiedziała, że sędzia nie miała na ten temat żadnej wiedzy.
Inne artykuły
Na temat wycen dokonywanych przez biegłego Jana Kędziorę (męża ówczesnej Prezes Sądu w Żyrardowie) ukazały się na naszych łamach już dwa artykuły:
CZY W ŻYRARDOWIE BYŁY "USTAWIANE" LICYTACJE KOMORNICZE?
http://www.antyegzekucja.pl/miszmasz-artykuly/sady/5273-czy-w-zyrardowie-byly-ustawiane-licytacje-komornicze
CZY W ŻYRARDOWIE BYŁY "USTAWIANE" LICYTACJE KOMORNICZE? (2)
http://www.antyegzekucja.pl/miszmasz-artykuly/sady/5370-czy-w-zyrardowie-byly-ustawiane-licytacje-komornicze-2
W latach 2009-2011, aż w 12. sprawach przez skarżących się do Ministerstwa Sprawiedliwości były kwestionowane opisy i oszacowania nieruchomości dokonane przez komornika w oparciu o wyceny sporządzone przez biegłego Jana Kędziorę. Na podstawie posiadanych urządzeń ewidencyjnych nie udało się Ministerstwu ustalić skarg zawierających zarzuty wyłącznie „na licytacje nieruchomości odbywające się pod nadzorem SR w Żyrardowie”. Co ciekawe, po 2012r., czyli od czasu, gdy żona biegłego J. Kędziory - Henryka Kędziora przestała być Prezesem SR w Żyrardowie, a komornik sądowy Włodzimierz Nowakowski przeszedł na emeryturę, skargi się prawie skończyły (ostatnia była 6 listopada 2013r.).
Artykuł powiązany:
PREZES SĄDU "ROBI SOBIE JAJA"
http://www.antyegzekucja.pl/miszmasz-artykuly/sady/6240-prezes-sadu-robi-sobie-jaja
JW
| Dodano: 14 mar 2015, 19:24
więcej
Przypomnienie. Latem zeszłego roku opisałem sprawę licytacji komorniczych z nieruchomości w Żyrardowie. Komornik sądowy dla wyceny nieruchomości powoływał rzeczoznawcę majątkowego, którego żona była prezesem żyrardowskiego sądu.
W 2010 roku najpierw na łamach tygodnika "Nie", a później na stronie internetowej "Wolne media" ukazał się artykuł Bożeny Dunat: Zaborca sądowy, układ sędzi, biegłego i komornika – zwyczaj czy zmowa?
http://www.antyegzekucja.pl/polemiki/5141-zaborca-sadowy
oraz http://wolnemedia.net/prawo/zaborca-sadowy
Lisówek leży 19 km od stolicy. Ziemia rolna chodzi tu po 50 zł za metr. Jak zostanie przyjęty nowy plan zagospodarowania przestrzennego gminy i ziemia zmieni status na budowlany, ceny poszybują w górę. Metr ziemi Aleksandry Puc zmienił właściciela za 1,20 zł. 8,5 ha ziemi, 220-metrowy dom, 200-metrowa hala i dwa budynki gospodarcze poszły za 283 tys. zł. Podobne gospodarstwo sąsiadka sprzedała za 5 mln zł - czytamy na wstępie artykułu.
I dalej: Kobieta poinformowała prokuraturę, że padła ofiarą komorniczo-sądowej zmowy. Napisała, że prezesem Sądu Rejonowego w Żyrardowie jest Henryka Kędziora. Jej mąż Jan Kędziora zajmuje się szacowaniem nieruchomości. Oszacował również jej majątek. Od lat współpracuje z komornikiem Włodzimierzem Nowakowskim. Nabywcą wielu nieruchomości jest ta sama osoba. Może słup?
- W tej sytuacji wnioski o nakazanie komornikowi doszacowania nieruchomości były z góry skazane na niepowodzenie – oceniła.
Podkreślała, że komornik udzielał sądowi nieprawdziwych informacji. Napisała jakich. Podnosiła, że strony mają utrudniony dostęp do akt, że dokumenty w aktach nie są numerowane, co pozwala dowolnie je przekładać. Rozmawiałam z prezes Henryką Kędziora. Przyznała, że mąż jest biegłym sądowym i szacuje nieruchomości również na terenie działania żyrardowskiego sądu. Nie potrafiła jednak odpowiedzieć, czy szacował majątek Aleksandry Puc. Nie rozumiała też, jakie to może mieć znaczenie.
W ostatnim czasie zgłosiło się do naszej redakcji kilka osób, które twierdzą, że też padły ofiarą zmowy sądowniczo-komorniczej. Pokazali pisma, jakie do wszystkich możliwych instytucji w kraju posłali. W swoich pismach nie tylko przedstawili wady dokonanych wycen nieruchomości przez biegłego (i przyklepanych przez Sąd Rejonowy w Żyrardowie), ale także podali nazwiska osób podstawionych, które miały nabywać nieruchomości po zaniżonych cenach. Wskazywali także, że proceder sprzedaży nieruchomości po zaniżonych cenach był możliwy dzięki zgodnej współpracy Sądu Okręgowego w Płocku z żyrardowskim Sądem. Poprosili nas o interwencję.
Jedynym sposobem wyjaśnienia, jak naprawdę było, było zaznajomienie się ze wszystkimi skargami na czynność komornika sądowego opis i oszacowanie nieruchomości, jakie były rozpatrywane przez Sąd Rejonowy w Żyrardowie.
No i się zaczęło
Odsłona 1
Wpierw redaktor naczelny pismem z dnia 4 maja 2014r. wniósł o udzielenie w ramach dostępu do informacji publicznej o:
- udostępnienie wszystkich akt spraw I Co, pod którymi sygn. w podanych latach były rozpatrywane przez SR w Żyrardowie skargi na czynność komornika sądowego - opis i oszacowanie nieruchomości
- udostępnienie wszystkich spraw I Co, w których doszło do sprzedaży nieruchomości w podanych latach 2009- 2012
Pismem z dnia 20 maja br., podpisanym przez st. sekretarza sądowego Małgorzatę Mysiorską, sąd odmówił nam ...wglądu do akt. Sąd stanął na stanowisku, iż nie jesteśmy organizacją społeczną ani stroną postępowania sądowego.
Odsłona 2
Zapytaliśmy Ministerstwo Sprawiedliwości, czy Sąd powinien nam udostępnić orzeczenia sądowe w ramach udzielenia informacji publicznej.
Otrzymaliśmy taką odpowiedź:
Wskazać należy, że zgodnie z ugruntowanymi poglądami wyrażanymi zarówno w judykaturze jak i w doktrynie, orzeczenia sądów stanowią co do zasady informację publiczną i – po anonimizacji – podlegają udostępnieniu w trybie i na warunkach przewidzianych ustawą z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2014 r., nr 782). Nie zachodzą zatem, przeszkody do udostępnienia redakcji treści zanonimizowanych orzeczeń sądu, w tym w sprawach egzekucyjnych, o ile nie ma podstaw do ograniczenia dostępu do tych orzeczeń na podstawie art. 5 ustawy od dostępie do informacji publicznej.
Odsłona 3
Pismem z dnia 15 września 2014r. redaktor naczelny wniósł więc o udzielenie następującej informacji publicznej:
- przesłanie wszystkich orzeczeń wraz z uzasadnieniem w sprawach I Co, pod którymi sygn. w podanych latach były rozpatrywane przez SR w Żyrardowie skargi na czynność komornika sądowego - opis i oszacowanie nieruchomości (w latach 2009-2012)
- przesłanie wszystkich orzeczeń/protokołów w sprawach I Co, w których doszło do sprzedaży nieruchomości w podanych latach (chodzi o nadzór Sądu nad licytacją)
- ww. informacje proszę przekazać (np. na płycie CD/DVD lub w innej formie) z anonimizacją zawartych w orzeczeniach danych osobowych
Wniosek dotyczy tylko nieruchomości wycenianych przez biegłego J. Kędziorę.
Wniosek ma swoje oparcie w Konstytucji oraz ustawie o dostępnie do informacji publicznej.
Udostępnienie tych danych jest szczególnie istotne dla interesu publicznego, gdyż zostaliśmy poproszeni o interwencję w tej sprawie. Również wcześniejsze sygnały w prasie o mogących występować nieprawidłowościach w egzekucjach komorniczych z nieruchomości są wystarczającym powodem, aby opinia publiczna poznała prawdę.
Sprawdzenie powyższych danych jest niezbędne celem weryfikacji następujących faktów/ zarzutów:
- ukazało się kilka artykułów prasowych dotyczących nieprawidłowości mogących mieć miejsce w żyrardowskim Sądzie (tygodnik NIE, Wolne Media)
- skargami składanymi przez pokrzywdzonych do CBA, Prokuratury, Rzecznika Praw Obywatelskich i wielu innych instytucji
- wskazaniem przez czytelników osób, które nabywały nieruchomości po zaniżonej wycenie. Zdaniem czytelników, osoby te uczestniczyły w procederze nabywania nieruchomości będąc częścią układu zmowy sądowniczo-komorniczej
- ukazaniem się na naszych łamach artykułów: "Czy w Żyrardowie były "ustawiane" licytacje komornicze?" oraz "Czy w Żyrardowie były "ustawiane" licytacje komornicze? (2)"
Na nasz wniosek otrzymaliśmy odpowiedź podpisaną przez wiceprezesa SR w Żyrardowie Dariusza Mikuckiego. Wiceprezes napisał między innymi:
Informuję Pana ponadto, iż skargi na czynności komornika rejestrowane są w rep. "Co" pod wspólnym symbolem "106". Brak jest odrębnej symbolizacji dla skarg, których przedmiotem jest opis i oszacowanie nieruchomości. Tym bardziej nie da się ustalić w repertorium, czy autorem operatu szacunkowego był akurat biegły Jan Kędziora.
I dalej: Sąd Rejonowy w Żyrardowie nie ma obowiązku, aby poprzez komorników sądowych ustalać w jakich aktach postępowań cywilnych dotyczących egzekucji z nieruchomości znajduje się żądana przez Pana informacja publiczna.
Słowa wiceprezesa Sądu można tak streścić: z ogólnej liczby spraw I Co nie jesteśmy w stanie wychwycić tych, które dotyczyły egzekucji z nieruchomości.
W takim wypadku koniecznością stała się modyfikacja wniosku o udzielenie informacji publicznej.
Odsłona 4
W piśmie z dnia 15 października 2014r. red. naczelny napisał więc:
W związku z przygotowywanym przez naszą redakcję artykułem o ewentualnych
nieprawidłowościach związanych z licytacjami komorniczymi z nieruchomości w latach
2009-2012 oraz biorąc pod uwagę dotychczasową korespondencję z Sądem w tej materii, wnoszę o:
- przesłanie wszystkich orzeczeń wraz z uzasadnieniem w sprawach I Co, jakie w latach
2009-2012 zostały wydane przez SR w Żyrardowie
- ww. informacje proszę przekazać (np. na płycie CD/DVD lub w innej formie) z anonimizacją
zawartych w orzeczeniach danych osobowych
Koniecznością stało się więc wystąpienie o wszystkie orzeczenia w sprawach I CO wydanych przez Sąd w latach 2009-2012 i z tej całej masy wybranie tych, które dotyczą skarg na wycenę nieruchomości.
Przy okazji zadane zostało następujące pytanie:
Wnoszę o podanie, czy podpisany pod pismem z dnia 2 października br. Wiceprezes SR Dariusz Mikucki, jest rodzinnie powiązany z SSR Iloną Mikucką.
Pytanie związane jest z faktem, iż z posiadanych przez redakcję informacji wynika, iż SSR Ilona Mikucka może mieć związek z opisywanymi nieprawidłowościami.
Pismem z dnia 24 października Prezes Sądu Iwona Grabowska tak odpowiedziała:
Informuję, że z powodu dużego zakresu żądanej informacji może być ona udostępniona do 17.XII.2014 roku. Informuję jednocześnie, że w związku z dużym zakresem żądanej informacji będzie pobrana opłata w wysokości 1 zł za stronę wydruku komputerowego lub kserokopię.
Natomiast w kwestii, czy sędziowie Dariusz Mikucki i Ilona Mikucka to rodzina, Prezes Sądu stanęła na stanowisku, iż nie jest to informacja publiczna i odmówiła odpowiedzi.
We wnioskach o udzielenie informacji publicznej wyraźnie było napisane, że informację publiczną redakcja chce otrzymać w formie elektronicznej na płycie CD/DVD lub w innej formie. Jako inną formę można rozumieć: pendrive, dysk przenośny itp. W żadnym wypadku redakcja nie chciała otrzymać tych orzeczeń jako wydruki papierowe. Przyjmując, że takich stron byłoby kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy, to licząc po 1 zł za 1 stronę kserokopii, uczyniłoby to kwotę kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy złotych za udzielenie informacji.
W redakcji mieliśmy wrażenie, że ktoś wpadł na "finansowy sposób" by zniechęcić nas do tematu.
Koniecznością stało sie więc doprecyzowanie wniosku.
Odsłona 5
I takie doprecyzowanie zostało uczynione pismem z dnia 16 listopada ubiegłego roku:
W związku z otrzymanym pismem z dnia 24 października br. wyjaśniam, informuję
i doprecyzowuję, co następuje:
- (dotyczy wniosku I z dnia 15.10.2014r.). We wniosku wyraźnie napisałem, iż oczekuję
uzyskania informacji na płycie CD lub DVD. Nie chcę żadnych wydruków lub kserokopii.
Dodatkowym kosztem będzie więc np. zakup płyty CD/DVD.
Na marginesie tej kwestii.
Stosownie do art. 15 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej, podmiot zobowiązany do udostępnienia informacji publicznej może pobrać od wnioskodawcy opłatę w wysokości odpowiadającej "dodatkowym kosztom" związanym ze wskazanym we wniosku sposobem jej udostępnienia lub koniecznością przekształcenia tych informacji. Wykładnia tego przepisu (w kontekście ogólnej reguły bezpłatności udzielania informacji publicznej – art. 7 ustawy) prowadzi do wniosku, że żądana opłata winna odpowiadać kosztom rzeczywistym, realnym, adekwatnym do poniesionych.
W sytuacji, gdy cena rynkowa wykonania kserokopii wynosi 8 gr, żądana przez Panią kwota 1 zł, dziesięciokrotnie przewyższająca ceny rynkowe, musi zostać uznana za opłatę nieekwiwalentną.
Ale to już na marginesie, gdyż w ogóle nie chcę wydruków komputerowych czy kserokopii.
- rozpatrywanie wniosków o udostępnienie informacji publicznej powinno koncentrować się przede wszystkim na współpracy z wnioskodawcą. Ideą ustawodawcy było w tym przypadku stworzenie pewnego mechanizmu poszukiwania kompromisu między transparentnością życia publicznego a ochroną żywotnych interesów jednostki i państwa, nie zaś dostarczenie organom władzy publicznej kolejnego oręża do biurokratycznej walki z wnioskodawcami.
Przepisy u.d.i.p. zaprojektowano tak, by podmiot udostępniający informację skupiał się przede wszystkim na meritum problemu, a więc dopuszczalnym zakresie udostępnienia informacji, z uwzględnieniem ochrony informacji wrażliwych. W tym aspekcie rozpatrywania wniosków z u.d.i.p., udostępniający - zamiast uprawiania proceduralnej ekwilibrystyki dotyczącej np. formy wniosku, konieczności przetworzenia żądanej informacji, szacowania kosztów takiego przetworzenia bądź wyznaczania coraz to nowych terminów na załatwienie wniosku.
Z przykrością muszę stwierdzić, iż ze strony SR w Żyrardowie nie ma żadnej woli współpracy w zakresie złożonych już 4 moich wniosków. Przez cały czas są czynione próby storpedowania ww. wniosków. Wszystko wskazuje na to, iż doszło w tej mierze do naruszenia art. 44 prawa prasowego.
Reakcja Prezesa Sądu była natychmiastowa.
Pismem z dnia 17 listopada Iwona Grabowska uprzejmie poinformowała, że we wniosku o udzielenie informacji publicznej z dnia 17.X.2014r. napisał Pan cyt. "informacje proszę przekazać (np. na płycie CD/DVD lub innej formie) (...). W związku z powyższym wnioskiem oraz brakiem możliwości technicznych do wydania większości orzeczeń wraz z uzasadnieniami w formie zapisu na płycie CD zostaną one udostępnione, zgodnie z Pana wnioskiem, w innej formie czyli jako kserokopie dokumentów. Opłata za wykonanie kopii dokumentu zawiera koszt wszystkich czynności materialno-technicznych związanych z przygotowaniem kopii, a nie tylko koszt samej kserokopii.
Czyli Prezes Grabowska pominęła zupełnie jasną deklarację, iż redakcja nie chce wydruków papierowych. Przesłanie było jasne: albo wydruki papierowe za wielką kasę albo nic, bo Sąd w Żyrardowie nie ma możliwości (w XXI wieku) zapisu orzeczeń na płycie CD.
Konieczne stało się więc kolejne pismo.
Odsłona 6
W piśmie z dnia 7 grudnia red. naczelny napisał:
- w piśmie z dnia 16 listopada br. wyraźnie wskazałem formę przekazania mi
zawnioskowanych dokumentów. Chcę je tylko i wyłącznie na płycie CD/DVD.
Nie akceptuję formy odpłatnego wydruku. Nie wyrażam zgody na takie finansowe
warunki.
Jeśli SR w Żyrardowie nie ma możliwości wydania zawnioskowanych informacji
na płycie CD/DVD - to proszę o wydanie stosownej decyzji administracyjnej, z przywołaniem
faktycznych okoliczności uniemożliwiających wydanie informacji na wskazanych nośnikach,
a tylko w formie papierowej.
Ewentualnie sąd administracyjny rozstrzygnie, czy była to tylko chęć utrudniania pracy
redakcji, czy faktyczna i usprawiedliwiona przesłanka.
Jednocześnie proszę wskazać, co należy rozumieć przez stwierdzenie: "brak możliwości
technicznych do wydania większości orzeczeń wraz z uzasadnieniami w formie zapisu na
płycie CD".
To pytanie proszę traktować jako zapytanie o udzielenie informacji publicznej.
Oczekuję szczegółowej odpowiedzi, dlaczego SR w Żyrardowie nie ma możliwości
technicznych (w obecnych czasach) do zapisania danych na płycie CD/DVD.
W odpowiedzi Prezes Iwona Grabowska znów swoje: Wyjaśniam, że we wniosku z dnia 17.X.2014 roku wniósł Pan cyt. "ww. informacje proszę przekazać (np. na płycie CD/DVD lub w innej formie) z anonimizacją danych osobowych". W związku z tym udzieliłam informacji publicznej zgodnie z w/cyt. wnioskiem.
Po tych słowach na redakcję padł blady strach. Już oczami wyobraźni widzieliśmy półciężarówkę z wydrukami i, do tego dołączony rachunek. A, tymczasem...
Odsłona 7
...przyszedł skromniutki liścik, a w nim tylko 29 kser orzeczeń. W piśmie przewodnim czytamy: Na podstawie art. 14 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej i jej ponownym wykorzystaniu udzielam informacji publicznej na wniosek z dnia 17.X.2014 roku.
Powtórzę: 29 orzeczeń o zupełnie przypadkowej numeracji. Wśród tych orzeczeń nie było ani jednego dotyczącego rozpatrzenia skargi na czynność komornika - opis i oszacowanie nieruchomości. Większość to orzeczenia w sprawie planów podziału sumy uzyskanej z egzekucyjnej sprzedaży nieruchomości. Czyli orzeczenia zupełnie nieistotne dla nas. I co ważne: nie było żadnego rachunku ze strony Sądu.
W takiej sytuacji nieodzowne stało się wyjaśnienie tej zagadki.
Zadałem więc pytania prasowe Prezes I. Grabowskiej (9 stycznia br.):
- dlaczego wbrew jasnemu i czytelnemu wnioskowi redakcji z dnia 7 grudnia 2014r.: "przekazanie
zawnioskowanych dokumentów tylko i wyłącznie na płycie CD/DVD" - Sąd przekazał je
w formie papierowej?
- czy przekazane redakcji 29 orzeczeń w sprawach I Co wydanych w latach 2009-2012 to
wszystkie orzeczenia wydane we wskazanych latach?
- jeśli tak, to dlaczego w piśmie z dnia 24 października 2014r. napisała Pani, iż: "z powodu
dużego zakresu żądanej informacji może być ona udzielona do 17.XII.2014 roku" (pisownia
oryginalna)? Czy przygotowanie 29 orzeczeń to duży zakres żądania?
- w piśmie z dnia 17 listopada 2014r. napisała Pani: "oraz brakiem możliwości technicznych
do wydania większości orzeczeń wraz z uzasadnieniami w formie zapisu na płycie CD".
Dlaczego w XXI wieku SR w Żyrardowie nie ma możliwości zapisu orzeczeń na płycie CD?
Jakie są tego powody?
- dlaczego wśród przekazanych orzeczeń nie ma np. orzeczenia w sprawie I Co 6/06 wydanego
w dniu 30 czerwca 2009r.?
Dla informacji, postanowienie to było wydane przez SSR Sławomira Kuletę, a dotyczyło sprawy
pana Mariusza J., który na działania komornika i Sądu wysyłał wiele skarg do centralnych
organów państwa.
Czy to orzeczenie zostało wykasowane z komputerów? Czy zostały usunięte akta sprawy
I Co 6/06?
- czy może Pani potwierdzić fakt, iż w okresie trzech lat (2009-2012) SR w Żyrardowie
nie wydał żadnego orzeczenia (postanowienia) w sprawie skargi na czynność komornika -
opis i oszacowanie nieruchomości?
- czy może Pani potwierdzić fakt, iż w okresie trzech lat (2009-2012) SR w Żyrardowie
nie wydał żadnego orzeczenia (postanowienia) w sprawie nadania klauzuli wykonalności
dla BTE?
Odsłona 8
Pismem z dnia 20 stycznia Prezes Sądu przysłała wyjaśnienia.
Po raz kolejny został powtórzony "live motyw": że chcieliśmy materiały otrzymać w innej formie, czyli np. papierowej. Prezes stwierdziła także, iż: udzielono kompletnej informacji publicznej.
No tak, ale skoro zmuszeni byliśmy do zamówienia wszystkich orzeczeń w sprawach I Co za lata 2009-2012, gdyż Sąd nie ma możliwości wyselekcjonowania z całej masy orzeczeń tych nas interesujących, rodzi się więc pytanie: jak 29 orzeczeń może być kompletną informacją?
I z tym pani Prezes postanowiła rozprawić się tak (I TO JEST HIT):
- w mojej ocenie zakres informacji żadnej we wniosku z dnia 17.XI.2014 roku wymagał znacznego zaangażowania pracowników, którzy musieli oderwać się od swoich bieżących obowiązków by wyszukać odpowiednie akta sprawy i sporządzić kserokopie żądanych dokumentów, dokonać ich anonimizacji.
W latach 2009 -2012 w repertorium Co było zarejestrowanych co najmniej kilka tysięcy spraw. Wniosek o udzielenie informacji publicznej dotyczył cyt. "licytacji komorniczych z nieruchomości w latach 2009-2012" więc informacja publiczna została przygotowana pod tym kątem.
Tak, tak - dobrze czytacie: pani Prezes Sądu przyznała, że można wyselekcjonować informacje. I co istotne, by się ratować I. Grabowska uciekła do pierwszego wniosku, tego z 4 maja 2014r., w którym wnosiliśmy o:
- udostępnienie wszystkich akt spraw I Co, pod którymi sygn. w podanych latach były rozpatrywane przez SR w Żyrardowie skargi na czynność komornika sądowego - opis i oszacowanie nieruchomości
- udostępnienie wszystkich spraw I Co, w których doszło do sprzedaży nieruchomości w podanych latach
Tylko chyba bardzo nieudolnie, gdyż nigdzie nie napisaliśmy: licytacji komorniczych z nieruchomości w latach 2009-2012.
Odsłona 9
Na pytania:
- dlaczego wśród przekazanych orzeczeń nie ma np. orzeczenia w sprawie I Co 6/06 wydanego
w dniu 30 czerwca 2009r.?
Dla informacji, postanowienie to było wydane przez SSR Sławomira Kuletę, a dotyczyło sprawy
pana Mariusza J., który na działania komornika i Sądu wysyłał wiele skarg do centralnych
organów państwa.
Czy to orzeczenie zostało wykasowane z komputerów? Czy zostały usunięte akta sprawy
I Co 6/06?
Prezes Sądu tak odpowiedziała:
- w sprawie I Co 6/06 nie zapadło merytoryczne rozstrzygnięcie i została ona zakreślona na podstawie & 128 zarządzenia Ministra Sprawiedliwości.
Czyżby. Bo przede mną leży postanowienie wydane w sprawie I Co 6/06 w dniu 30 czerwca 2009r. dotyczące: stwierdzenia wygaśnięcia przybicia oraz o utracie rękojmi.
Jest to postanowienie jak najbardziej merytoryczne.
Skoro nasz wniosek obejmował udzielenie informacji co do wszystkich postanowień wydanych w latach 2009-2102, to postanowienie to winniśmy bezwzględnie otrzymać. A nie otrzymaliśmy, czemu?
O sprawie I Co 6/06 poinformował nas czytelnik, który przysłał nam sporo dokumentów. Okazuje się, iż w jego sprawie egzekucyjnej z nieruchomości był podobny skład: biegły, komornik i sądy jak w przypadku opisanym w artykule "Zaborca sądowy, układ sędzi, biegłego i komornika – zwyczaj czy zmowa?".
Czytelnik w swojej sprawie skierował wiele pism oraz wniosków. Poniżej kilka cytatów z jego pism:
- sprawa dotyczy Prezes Sądu Rejonowego w Żyrardowie pani H. K., której zarzucam działanie, a raczej brak działania w stosunku do komornika sądowego W. N., a w szczególności swojego małżonka rzeczoznawcy majątkowego J. K.. Wielokrotnie interweniowałem do Izby Komorniczej w Warszawie i do Prezes Sądu Rejonowego w Żyrardowie o wszczęcie postępowań dyscyplinarnych - bez skutku. Najgorsze jest to, że każdego dnia przez tego samego rzeczoznawcę i komornika w sposób okrutny krzywdzeni są obywatele RP - w piśmie do sprawy Ds. 803/10 (sąd karny w Sierpcu)
- wiceprezes Sądu Okręgowego w Płocku M.M. ponosi wszelką odpowiedzialność za poczynania Sądu Rejonowego w Żyrardowie od 2006r. Działając we wspólnym porozumieniu z Prezes Sądu Rejonowego w Żyrardowie, która razem z małżonkiem rzeczoznawcą majątkowym, ściśle współpracują w przekrętach z komornikiem, nadużywając władzy do swoich prywatnych celów, zapewniając swojemu małżonkowi oraz komornikowi całkowitą bezkarność - w piśmie do sprawy I Ds. 953/10 (sąd karny w Płocku)
- w licznych pismach do: RPO, Prezydenta RP, CBA, Prokuratora Generalnego RP i innych - czytelnik wskazywał także "mechanizm przekrętów" oraz podał nazwiska osób, które najczęściej nabywały na licytacjach komorniczych nieruchomości.
Podsumowanie
Warte wyjaśnienia. Od kilku lat Prezesem Sądu w Żyrardowie jest Iwona Grabowska. Poprzednia Prezes, Henryka Kędziora (nie mogła być ponownie prezesem ze względu na kadencyjność) pracuje w SR w Żyrardowie w różnych wydziałach. Jej mąż jest nadal rzeczoznawcą majątkowym wykonującym operaty szacunkowe nieruchomości na potrzeby egzekucji z nieruchomości (również dla komorników działających przy SR w Żyrardowie). Wiceprezesem Sądu jest Dariusz Mikucki.
Przewodniczącą Wydziału Cywilnego jest Ilona Mikucka. Wobec tej osoby mamy jedno w pełni udokumentowane orzeczenie, w którym sędzia ta "przyklepała" zaniżoną o kilkaset procent wycenę dokonaną przez J. Kędziorę. Działo się to w czasie, kiedy Prezesem Sądu była H. Kędziora.
Artykuł pokazałem kilku znajomym prawnikom (zastrzegli anonimowość). Wszyscy byli zdziwieni postępowaniem obecnego Prezesa.
- Tak nie postępuje osoba na takim stanowisku - to najłagodniejsze podsumowanie tego, co opisałem.
- Prezes zrobiła sobie jaja, wyraźnie nie chcąc nic wam udostępnić - dodał inny.
Nie wiem, czy takie postępowanie przystoi prezesowi sądu, czy nie. Nie mnie oceniać też, czy ktoś sobie "robi jaja" i dlaczego. Nie ulega wątpliwości jednak jedna kwestia: w maju minie rok, jak redaktor naczelny wystąpił o udzielenie redakcji informacji publicznej. Chcieliśmy sprawdzić, czy zasadne są przypuszczenia i zarzuty, że w Żyrardowie ustawiane były licytacje komornicze z nieruchomości. Jeśli otrzymalibyśmy dokumenty, bez problemu ustalilibyśmy wiele kwestii, np. kto nabywał nieruchomości na licytacjach. I, czy były to słupy czy nie.
Na pytanie dlaczego nie otrzymaliśmy dokumentów - sugerować odpowiedzi nikomu nie będę.
JW
Artykuł dostępny na: http://www.miszmasztwojagazeta.pl/miszmasz-artykuly/sady/6240-prezes-sadu-robi-sobie-jaja
| Dodano: 14 mar 2015, 19:22
więcej
[b]Znany bełchatowski przedsiębiorca twierdzi, że przez bank stracił wszystko
Leszek Kopczyński[/b] pod koniec lat dziewięćdziesiątych był jednym z najbardziej
znanych dealerów Opla w Polsce. Dziś jest bankrutem, jego majątek sprzedaje
syndyk. Jak to się stało, że z znakomicie prosperującego przedsiębiorcy stał się
niewypłacalny? Leszek Kopczyński stara się to wyjaśnić na swojej stronie internetowej:
„Jest to strona o tym, jak łatwo można zniszczyć w tym kraju każdego. Moją rodzinę i mnie
zniszczono tylko dlatego, że odmówiłem "bankowcom" wręczenia łapówki za przedłużenie
kredytu. Syn mój Piotr nie wytrzymał. Od zeszłego roku nie ma Go już wśród nas.
Teraz – na ostatnim, nieludzkim etapie zniszczenia, chce się dokonać sprzedaży
mojego domu za cenę mniejszą, niż …działka, na której stoi”.
Na stronie są liczne skany dokumentów mających potwierdzać "historię zniszczenia", są
też dokumenty dotyczące tragicznej śmierci syna.
Leszek Kopczyński ocenił swoje dotychczasowe straty majątkowe i moralne na 200.000.000 zł.
Do sądu wniósł zawezwanie do próby ugodowej. Stroną zawezwaną jest wspomniany
Bank PKO BP.
27 marca tego roku ma odbyć się rozprawa ugodowa przed Sądem Rejonowym
dla Warszawy-Mokotowa (XVI Co 3201/11).
Jeśli do ugody nie dojdzie, Leszek Kopczyński zapowiada wniesienie pozwu
o odszkodowanie i zadośćuczynienie (również na kwotę 200 mln zł).
Wszystko mam starannie wyliczone. Kwota 200 mln złotych nie jest wzięta z sufitu – zapewnia Leszek Kopczyński.
Sprawa jest z pewnością precedensowa, gdyż nie zdarzyło się, by prywatna osoba zażądała
od banku odszkodowania w takiej wysokości.
[b]
Jan Wels[/b]
| Dodano: 19 sty 2012, 20:49
więcej
[b]Czy nastąpi rewolucja na rynku nieruchomości?[/b]
Największą barierą kupna nieruchomości są bez wątpienia ich ceny. Większości z nas
nie stać na zakup mieszkania czy działki budowlanej z własnych oszczędności.
Potrzebny jest kredyt bankowy, o który jednak jest coraz ciężej (nowe rekomendacje).
Zdecydowane ożywienie na rynku nieruchomości mogłoby mieć miejsce, gdyby spełnił się
jeden z dwóch warunków: znacznie większe pensje lub nastąpiłaby drastyczna obniżka
cen nieruchomości (np. dziesięciokrotna).
O pierwszym warunku zapomnijmy. Nie tylko o kryzys tu chodzi, ale także o chytrość
krajanów, gdyż w ciemno można przyjąć, że ceny nieruchomości rosłyby wprost
proporcjonalnie do większych płac. Droga donikąd.
Drugi pomysł wydaje się równie trudny do realizacji, bo jak tu nagle sprzedających zmusić
do obniżenia cen nieruchomości?
W tej materii pojawił się ostatnio jednak rewolucyjny pomysł.
Można by tak uczynić urzędowo, potwierdzeniem mogłyby być postanowienia sądowe.
Mimowolnym (lub nie) autorem pomysłu, który przedstawię, jest biegły sądowy Jan Kędziora - członek Warszawskiego Stowarzyszenia Rzeczoznawców Majątkowych.
Pomysł jest prosty: określić sądownie wartość rynkową nieruchomości. Taką oczywiście, jaką
zaproponuje rzeczoznawca, a sądy odwoławcze zaklepią ją z urzędu bez względu na zgłoszone
dowody przez obywatela, który ośmieliłby się nie zgodzić z ceną zaproponowaną przez biegłego.
[b]Stan faktyczny[/b]
W postępowaniu egzekucyjnym z nieruchomości, komornik powołuje biegłego do oszacowania
nieruchomości. Jan Kędziora jest właśnie takim biegłym, który często na zlecenie
komorników dokonuje wycen.
Definicja zawarta w art. 151 ust. 1 ustawy z 21 sierpnia 1997 o gospodarce
nieruchomościami, mówi: „Wartość rynkową nieruchomości stanowi najbardziej prawdopodobna
jej cena, możliwa do uzyskania na rynku, określona z uwzględnieniem cen transakcyjnych”.
Pod koniec 2009 roku, na zlecenie Komornika Sądowego w Żyrardowie, Kędziora oszacował
nieruchomość zabudowaną położoną w gminie Puszcza Mariańska.
Nieruchomość o powierzchni ponad hektara położona jest przy dwóch drogach, w tym
jednej głównej, zabudowana budynkiem mieszkalnym oraz warsztatowym.
W studium zagospodarowania, cała nieruchomość położona była na terenach
przeznaczonych pod zabudowę mieszkaniową. Do czasu uchwalenia nowego planu, część
działki miała status rolnej. Dla kupujących jednak nie miało to znaczenia, że nowy plan jest
dopiero w trakcie uchwalania. W miejscowości, w której położona jest opisywana
nieruchomość, cena transakcyjna m2 gruntu położonego przy głównej drodze zaczynała
się od 30 zł wzwyż. Wszystkie sprzedawane w tamtym czasie nieruchomości nie miały
uchwalonego nowego planu zagospodarowania przestrzennego, praktycznie większość z nich
miała status rolnych. Miejscowość, ze względu na bliskość stolicy oraz atrakcyjne
położenie oraz komunikację, stała się typową miejscowością wypoczynkowo-mieszkalną.
Mieszkańcy (oprócz chyba jednej rodziny) porzucili rolnictwo, grunty pocięli na mniejsze działki
i zaczęli żyć z ich sprzedaży. Chętnych nie brakowało, miejscowość w czasie kilku lat
zmieniła się nie do poznania.
Właściciel wycenianej przez Kędziorę nieruchomości, rok wcześniej sprzedał położoną w jej pobliżu działkę o pow. 7800 m2 za 34 zł/m2.
Sprzedana działka w rejestrze gruntów zapisana była jako: „grunty rolne, pastwiska, rowy”.
W studium tylko w części przeznaczona była pod zabudowę, większość działki
przeznaczona była pod tereny rolne i zalesienia. W dodatku nieruchomość ta, miała dostęp
tylko do jednej drogi.
Nie ulega wątpliwości, że status tej działki był zdecydowanie gorszy, niż tej wycenianej przez
biegłego.
[b]Jak osiągnąć cel[/b]
Powyższe fakty oraz dowody nie przeszkodziły biegłemu w tym, iż m2 działki wycenił
na 2,97 zł. Wyceniając część działki o powierzchni prawie pół hektara (wówczas jeszcze w planach zagospodarowania - rolnej) dla celów porównawczych, przedstawił zestawienie transakcji gruntami rolnymi położonymi w innych miejscowościach, niektórymi znacznie oddalonymi.
Ile podał przykładów transakcji w miejscowości, w której położona była wyceniana
działka? Ani jednego.
Nawet tej działki, która została sprzedana za 34 zł/m2.
Oczywistym było, że właściciel wycenianej działki złoży skargę do sądu na
wycenę.
Skarżący miał jeszcze jeden dowód na poparcie swoich racji - wycenę nieruchomości
sporządzoną przez innego biegłego (również członka Warszawskiego Stowarzyszenia
Rzeczoznawców Majątkowych). Biegły w tej wycenie podał liczne transakcje gruntami
w tej miejscowości. Wartość transakcyjną metra kwadratowego gruntu ocenił o prawie
1000% większą niż Jan Kędziora.
Czy skarżący wygrał w sądach?
Nie. Przegrał w dwóch instancjach (w Sądzie Rejonowym w Żyrardowie oraz
Okręgowym w Płocku), skargę oddalono jako bezzasadną.
Jak to możliwe, że dysponując wyceną innego biegłego, przykładem sprzedaży swojej
działki oraz mając za sobą dowód najważniejszy: realne ceny sprzedaży nieruchomości -
przegrał?
Wyjaśniam.
Na rozprawie [b]przed żyrardowskim sądem [/b](rozprawę prowadziła [b]SSR Ilona Mikucka[/b]), biegły Kędziora
przeglądając przedłożony do skargi akt notarialny sprzedaży działki (tej za 34 zł/m2),
wypis z rejestru gruntów potwierdzający, iż sprzedana działka to grunty rolne oraz wypis ze studium, że działka owa nigdy nie będzie w pełni budowlana - po chwili namysłu spokojnie stwierdził:
"Wysoki Sądzie, to jest działka w całości budowlana, nie może być więc brana pod uwagę".
Sędzina, dysponująca także wspomnianymi dowodami, w uzasadnieniu postanowienia
(I Co 635/10) napisała: "W wyniku analizy dokumentów przedłożonych przez dłużników
biegły wskazał, iż powoływana przez dłużników transakcja sprzedaży należącej do nich
nieruchomości, dotyczyła sprzedaży działki w całości budowlanej, a zatem nie mogła
być brana pod uwagę przy sporządzaniu operatu szacunkowego dla nieruchomości, która
takiej cechy nie miała".
Z kolei [b]Sąd Okręgowy w Płocku[/b], analizując dowód w postaci drugiego operatu
szacunkowego, napisał: "Dokument, na który powołują się skarżący, jest jedynie
dokumentem prywatnym i dla niniejszego postępowania pozostaje bez prawnego
znaczenia". Pod tym postanowieniem (IV Cz 471/11) podpisali się [b]sędziowie:
Zofia Krawczyńska, Barbara Kamińska i Joanna Świerczakowska.
Potrzebna jest ustawa[/b]
Stan prawny, który powstał jest następujący: biegły przy wsparciu orłów Temidy
przeforsował sądownie to, że w miejscowości z zaskarżoną wyceną, cena transakcyjna działki
wynosi 2,97 zł/m2.
Jedynym mankamentem tego "przyklepania" wartości nieruchomości jest to, że
za 3 zł można kupić jedynie lizak w miejscowym sklepie, a nie m2 działki.
Dlatego właśnie pilnie potrzebna jest ustawa, która regulowałaby tę rozbieżność między papierem, a rzeczywistością.
W ustawie mogłyby się znaleźć np. następujące zapisy:
- wartość nieruchomości ustalona przez biegłego oraz potwierdzona przez sądy
prawomocnymi postanowieniami, staje się natychmiast wymagalna dla
ogółu mieszkańców danego terenu, którego wycena dotyczy
- notariusze mają obowiązek sporządzania umów sprzedaży nieruchomości z ceną maksymalną,
określoną przez biegłego i sądy
- rady gmin mają obowiązek wzięcia pod uwagę zdanie każdego biegłego,
dotyczące planów zagospodarowania przestrzennego na danym terenie
Korzyści z takiej ustawy - ewidentne. Biorąc za przykład opisaną sprawę, osób, które
za 2,97 zł/m2 stać będzie na kupno nieruchomości byłoby nieporównywalnie więcej niż po 30 czy 50 zł.
Problem mieszkaniowy rozwiązany zostałby w przeciągu kilku lat.
Ustawa obejmowałaby też ceny metra kwadratowego mieszkania, domu itp. Może
cenę mieszkania na rynku wtórnym w Warszawie udałoby się zatwierdzić na 1.000 zł/m2?
Pomysł bardzo mi się podoba, dlatego w tytule zaproponowałem wyróżnić i docenić
jego autora.
Jako że ceny prawie wszystkich nieruchomości przelicza się na metry kwadratowe,
zaproponowałem nazwanie takiego metra im. Jana Kędziory.
Potocznie, taki metr mógłby nazywać się "metrem kędziorskim".
Jan Wels
PS
Jak pilnie potrzebna jest taka ustawa, niech świadczy fakt z ostatnich dni. Radni gminy
Puszcza Mariańska uchwalili bowiem nowy plan zagospodarowania przestrzennego w kształcie, wskazanym przez skarżącego. Działka (ta, sprzedana za 34 zł/m2) nie jest nawet w połowie objęta możliwością zabudowy mieszkaniowej. Z kolei ta wyceniania przez biegłego Kędziorę, w całości taką jest. Gdyby wspomniana ustawa była, plan w takim kształcie nie zostałby uchwalony, gdyż biegły wyraził się jasno: działka w całości budowlana. Nie może być tak, że autorytetów się nie słucha.
| Dodano: 23 paź 2011, 19:21
więcej
Jacek Kwiatkowski z "Rodziny zastępczej" zapewne nie występowałby w reklamach
Getin Banku. Szpicbródka nie okradłby takiego banku, wolałby raczej być jego prezesem.
Panie Piotrze!
Jest Pan jednym z najwybitniejszych polskich aktorów. W ostatnich latach wielką
popularność przyniosła Panu rola Jacka Kwiatkowskiego w serialu "Rodzina zastępcza".
Głowa rodziny zastępczej jest z zawodu inżynierem, uczciwym człowiekiem z jasno
sprecyzowanymi zasadami moralnymi. Jedyne, czego pragnie w życiu, to świętego
spokoju.
Marketingowo: postać wymarzona do reklamy produktów firmy, która to firma z założenia
powinna kojarzyć się z uczciwością, jako instytucja zaufania publicznego.
Nie dziwi więc, że reklamuje Pan produkty bankowe.
No właśnie, tylko dlaczego dał się Pan zaangażować przez Getin Bank?
Jest tyle innych banków, które klientom kojarzą się lepiej. Wystarczy wejść na fora
dyskusyjne i sprawdzić, jak wielki żal do tego banku mają jego klienci.
Również eksperci finansowi nie mają wątpliwości, jaki to bank. Na jednym z blogów eksperckich możemy przeczytać: "...Getin Bank staje się dla coraz większej liczby klientów „bankiem
jednorazowego użytku”. To znaczy, że klient zaciąga tam kredyt, ponieważ jest pozornie
najtaniej lub rzeczywiście najszybciej, po czym bank chwyta go za gardło i wyciska ile się
da w prowizjach, opłatach i dodatkowych odsetkach. Tak zrobiony w bambuko klient
oczywiście nigdy więcej do Getinu nie przyjdzie".
To tylko opinie, jednak jakże powszechne w internecie. Tę chmurę negatywnej informacji
o sobie, bank stara się przebić reklamą. Reklamą, również w formie wielkiej chmury
informacyjnej. Słońcem jasno świecącym zza tej chmury jest często Pan, Panie Piotrze.
To Pan, wszystkim wielbicielom Pana talentu kojarzy się z wielką uczciwością, zarówno
w życiu osobistym, jak i zawodowym. Pisząc o zawodowym, mam na myśli wspomnianą także
rolę Jacka Kwiatkowskiego. Właśnie z tą postacią kojarzą się reklamy banku, w których Pan
występuje, a "występ" w jednej z reklam śliniakopodobnego czworonoga rasy Dogue de
Bordeaux był skojarzeniowym odwołaniem się wprost to serialu "Rodzina zastępcza".
Skojarzenie ma być proste: skoro aktor występujący w reklamie jest utożsamiany
z uczciwością (tak jak grana przez niego postać), to również bank jest taki sam - czyli
uczciwy. Wszak człowiek uczciwy korzysta tylko z usług uczciwych instytucji, które sam
sobie wybiera.
Właśnie, czy jednak na pewno można o Getin Banku powiedzieć, że jest bankiem uczciwym?
Nie podejmuję się oceny, poniżej przedstawiam tylko suche dowody na to, że bank ten
postępuje często niegodziwie, również w sferze reklamy.
Jedynym moim komentarzem będzie ten, że jak na jeden bank, to spraw naruszających
dobre imię banku ma aż nadto. Żaden bank w Polsce, takiej liczby "negatywnych występków"
na koncie nie ma.
Wizerunek banku z ciemniejszej strony jego działalności:
1. Stały adresat orzeczeń i decyzji Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Można wręcz powiedzieć, że rok bez Getin Banku w UOKiK to rok stracony dla pracowników
tego urzędu. Bank zadbał jednak o to, że straconego roku jeszcze nie było (od 2006r.).
a. rok 2007 - za zmowę przedsiębiorców, którzy porozumieli się w celu utrzymania wysokich
zysków z każdej transakcji kartami Visa i MasterCard, na bank została nałożona sankcja
finansowa w wysokości 4,82 mln zł
b. rok 2008 - decyzją nr 13/2008 bank został uznany winnym praktyki naruszającej zbiorowe
interesy konsumentów, polegającej na pobieraniu prowizji od wpłat gotówkowych na
rachunki bankowe dokonywanych w banknotach i bilonie lub wyłącznie w bilonie
c. rok 2009 - Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał za niedozwolone
kwestionowane przez UOKiK postanowienia w umowach kredytów hipotecznych
stosowane przez Getin Bank
- utrzymywanie podwyższonego oprocentowania kredytu mimo prawomocnego wpisu
hipoteki do księgi wieczystej
- prawo banku do dokonania na koszt kredytobiorcy wyceny nieruchomości w przypadku,
gdy zalega on z terminową spłatą dwóch rat kredytu
d. rok 2010 - decyzją RWP 16/2010 Prezes UOKiK uznał za praktykę naruszającą zbiorowe
interesy konsumentów - działanie polegające na wprowadzającym w błąd przedstawianiu
w kampanii reklamowej produktu "Lokata z kontem", prowadzonej w formie spotu
telewizyjnego oraz plakatu reklamowego, rachunku oszczędnościowo-rozliczeniowego
jako "bezpłatnego e-konta w prezencie", podczas gdy w niektórych przypadkach bank
był uprawniony do pobierania prowizji. Prezes UOKiK uznał to za niedozwoloną praktykę
rynkową. Bank został ukarany karą pieniężną w wysokości 755 634 zł
e. rok 2010 - Prezes UOKiK zakwestionował automatyczne pobieranie opłat od wszystkich
klientów, którzy spóźnili się ze spłatą zadłużenia na karcie kredytowej, bez względu na
to, czy dodatkowe czynności zostały faktycznie podjęte. Jak ustalił Urząd, bank pobierał
opłaty także w przypadkach, gdy nie podejmował żadnych działań (list, telefon, sms).
Jakby nie spojrzeć - bank obciążał klientów za czynności, których nie wykonał.
Bank został ukarany karą pieniężną w wysokości prawie 2.000.000 zł
2. rok 2010 - na łamach gazety internetowej miszmasztwojagazeta.pl ukazał się artykuł
"Lewe umowy bankowe - Czy Getin Bank pomagał importerom oszukiwać Skarb Państwa?".
W artykule opisany został mechanizm stworzony przez bank, umożliwiający importerom
aut unikania płacenia podatków.
Początkowo rzecznik prasowy banku zareagował błyskawicznie. Poprosił o numery
konkretnych umów kredytowych. Niezwłocznie dostał to, o co prosił, po czym ...zamilkł.
Wydaje się, że ten temat jest wyjątkowo niewygodny dla banku, gdyż nie pamiętam,
by jakikolwiek bank w Polsce stworzył mechanizm umożliwiający okradanie Skarbu
Państwa.
3. jak wspomniałem na wstępie listu, w internecie aż wrze na temat praktyk stosowanych
przez Getin Bank. Wymienię tylko kilka gorących tematów: zawyżony spread, ubezpieczanie
kredytowanych aut na trzy lata bez zgody ich właścicieli (wcześniej bank czynił to
z kredytowanymi nieruchomościami), sprawa akcji LC Corp., a na przewodniczącym Rady
Nadzorczej tego banku kończąc.
Czy nie za dużo, jak na jeden bank działający przecież bardzo krótko na rynku?
Panie Piotrze.
Proszę Pana, niech Pan przestanie występować w reklamach tego banku. Nie jest Pan
aktorem "jednorazowego użytku".
Przekonany jestem, że Getin Bank nie jest godny tego, by tak zanany i ceniony aktor był
"twarzą" tego banku.
luty/marzec 2011r.
| Dodano: 2 mar 2011, 9:33
W trosce o wiarygodność opinii oraz reputację usługodawców rejestrujemy adresy IP komputerów, z których wystawiane są opinie. Użytkownik wystawiający opinię proszony jest również o podanie danych kontaktowych, które nie są jednakże weryfikowane.