Ja też jestem po kontuzji... Przyznam, że zacząłem grać trochę nierozważnie, nigdy nie byłem typem sportowca i rozgrzewka wydawała mi się stratą czasu. Na squasha pierwszy raz poszedłem ze znajomym, tak zobaczyć o co chodzi. Bardzo mi się spodobało, bo można naprawdę się odstresować. Jednak grałem tylko kilka miesięcy, bo niedawno podczas gry naderwałem sobie mięśnie w łydce. Nie mam gipsu, ale muszę bardzo oszczędzać nogę. Jak się wszystko porządnie zagoi to planuję nabrać trochę kondycji, pochodzić na jakieś zajęcia bardziej rehabilitacyjne niż siłowe, a potem wracam do gry w sqasha, ale już z głową