Od psa jak od psa, ale podatek od deszczu to jest dopiero absurd. W jednym mieście, a może kliku, płaci się podatek od deszczówki. Im większy dach tych większy podatek.
Tak samo jak te opłaty klimatyczne. To tylko biznes, bo z klimatem i świeżym powietrzem ma to niewiele wspólnego. Może są inne absurdy podatkowe, ale ich nie znam.
To dobre pytanie. Dlaczego podatek płaci się od pasa, ale od kota już nie?