Jak kupiłem żonie gazelę to poćwiczyła z miesiąc, wepchnęła pod łóżko (że niby porządki robiła) i stało. Stoi i stoi, juz sam o tym zapomniałem, kiedyś szukałem kapci pod łózkiem i odkryłem, że ze dwa lata tam to stało! Nietknięte! A wiercila mi dziure w brzuchu ze trzy miesiące żebym jej to kupił. Mnie trochę obrzydzał ten koleś opalony z włosami jak Pamela.
No ale teraz ćwiczy, i nawet efekty są. Tak ją pogoniłem, że codziennie potrafi na tym latać
Z początku mnie trochę wkurzało to szuranie jak oglądałem film, ale mozna się przyzwyczaić.