W radiowej Trójce niedawno był cykl audycji w ramach akcji "adopcja po polsku" Myśle, że te reportaże niejednej osobie pomogłyby podjąć taką decyzję...
A ja myślę,że to trudno pokochać cudze dziecko. Oczywiście nie sztuka kiedy to jest słodki maluch, ale trzeba być dla niego rodzicem do końca swoich dni, również kiedy staje się pryszczatym nastolatkiem i dorsłym, który postępuje wedle własnego zdania, niekoniecznie tak jakbyśmy my chcieli...czasem popełnia błędy, z powodu których my rodzice płaczemy. Na to też trzeba być gotowym.
Podoba mi sie Twoje podejście,a nie wszystkich tych co to wzruszają się do łez na programach o domu dziecka,ale potem pierwsze pltkują o tym z jakiej to rodziny to adoptowane dziecko sąsiadów, co z niego wyrośnie...
Przyznam się Wam, że zastanawiałam sie nad tym nie raz, ale nigdy nie byłam całkowicie pewna,że będę w stanie dać takiemu dziecku nieograniczoną miłość. A nie można adoptować dziecka z litości...
Ja w ogóle nie kumam jak można z tego drwić albo tego nie szanować, że ktoś adoptował dziecko. Może jakiś niedzisiejszy jestem, ale u mnie taka postawa wzbudza najgłębszy szacunek!
Mam kolegę, który pzez kilka lat wychowywał się w domu dziecka i mowił mi, że najgorsze było to, jak wracały dzieciaki, które znudzily się nowym rodzicom. Wtedy waliło się w gruzy jedyne co mieli - nadzieję. Najgorsze jak ktoś adoptuje, a potem dochodzi do wniosku, że to nie dla niego. Brak słów żeby opisać ludzka bezmyślność...