Najlepiej z powagą. Ale to co mój wuj zrobił to przechodzi ludzie pojęcia. Wieczorem wuj popił popili z kolegami z pracy, a rano był pogrzeb kogoś z rodziny. Na pogrzebie oczywiście składano kondolencje. A mój wuj w jeszcze myślami w poprzednim dniu zaczyna składać ... gratulacje. Dopiero jak ktoś kopnął go w nogę to wrety zdał sobie sprawę gdzie jest. Obciach niesamowity.
O rany... masakra. A ja nie nadaję sie kompletnie do składania kondolencji, nie podejde i już choćby to był nie wiem kto, bo nawet jak byłam na pogrzebie dziadka mojej koleżanki, którego ledwo znałam i byłam tam ze wzgledu na nią, a ryczałam jak bóbr i nie mogłam się uspokoić... zawsze tak mam:/